Urząd Marszałkowski w Kielcach miał do rozdysponowania 40 milionów zł dla przedsiębiorców poszkodowanych przez pandemię koronawirusa. Firmy wnioskujące o pomoc mogły dostać nawet do 150 tys. zł. na opłacenie składek ZUS, rachunków za media oraz pensji pracowników. Po wybuchu "afery z dotacjami" okazało się, że środki otrzymać mieli również pracownicy urzędu prowadzący działalność gospodarczą oraz członkowie ich rodzin.
"Gazeta Wyborcza" informuje, że pierwsze postępowanie przeprowadzone latem 2020 r. zostało unieważnione, ponieważ - jak tłumaczył urząd - serwery nie wytrzymały obciążenia związanego ze zgłaszaniem się po pomoc na zasadzie kto pierwszy, ten lepszy. Przy drugim podejściu problemy techniczne już nie wystąpiły. Zainteresowanie programem było bardzo duże - firmy zgłosiły zapotrzebowanie na pomoc w wysokości aż 434 milionów zł.
Pod koniec ubiegłego roku okazało się, że część środków na pomoc poszkodowanym przez koronawirusa przedsiębiorcom miała trafić do urzędników, którzy prowadzili własną działalność gospodarczą, a także do członków ich rodzin. Wyniki wstępnej kontroli przeprowadzonej w Urzędzie Marszałkowskim w Kielcach pokazały, że ze wsparcia skorzystało łącznie 5 pracowników oraz 11 członków rodzin urzędników - aż 4 cztery osoby zajmowały stanowiska kierownicze.
Jak podaje Onet, wstępnie zakładano, że kontrola wszystkich przypadków udzielenia dotacji potrwa do końca minionego roku. Analizy jednak wciąż trwają i decyzje dotyczące ewentualnych konsekwencji zostaną podjęte dopiero po ich zakończeniu. Według Agnieszki Kołacz-Sarnowskiej, rzecznik Urzędu Marszałkowskiego w Kielcach, kontrola może potrwać do końca stycznia, a jej efekty poznamy zapewne w lutym.