Sąd Rejonowy Lublin-Wschód z siedzibą w Świdniku wszczął w listopadzie 2020 r. w sprawie spółki E&K postępowanie przymuszające do złożenia odpowiednich dokumentów do KRS-u. Spółka byłego handlarza bronią miała na dostarczenie sprawozdania finansowego 7 dni, ale do tego czasu nie złożyła odpowiednich dokumentów.
Wirtualna Polska informuje, że zarząd spółki 9 grudnia zeszłego roku zapewniał, iż sprawozdanie finansowe za 2019 r. zostało sporządzone jeszcze 19 maja, jednak były problemy techniczne z podpisem elektronicznym prezesa. Szef firmy zapewnił, że wystąpił do banku o rozwiązanie trudności i kiedy tylko problemy zostaną zlikwidowane, złoży dokumenty w wersji elektronicznej.
Niestety, przez kolejne dni nic się nie zmieniło, a sąd podjął decyzję, aby umieścić spółkę na "liście podmiotów, wobec których należy złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa określonego w przepisach ustawy rachunkowości". Firmie może grozić kara grzywny w wysokości od stu do ponad miliona złotych, a jej przedstawicielom kara ograniczenia wolności. Ze względu na epidemię koronawirusa ostateczny termin na złożenie sprawozdania finansowego za rok 2019 upłynął 15 października zeszłego roku.
Umowę ze spółką E&K, należącą do byłego handlarza bronią, zawarto w kwietniu 2020 roku. Porozumienie, podpisane przez wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego, zakładało dostarczenie 1241 respiratorów za kwotę nie mniejszą niż 200 mln zł. Cena pojedynczego urządzenia była niezwykle wysoka. Przekraczała cenę respiratorów zakupionych przez Agencję Rezerw Materiałowych nawet o ok. 90 tys. zł.
W ramach przedpłaty resort zdrowia, kierowany przez Łukasza Szumowskiego, przelał na konto spółki 150 mln zł. Wszystkie respiratory miały być dostarczone do Polski jeszcze w czerwcu, ale do dzisiaj dostarczono ich tylko około 200 (partia ok. 600 respiratorów ma natomiast czekać w magazynach Singapurze). Ze względu na niewykonanie umowy, ministerstwo domaga się zwrotu zapłaconej zaliczki. Jednak spółka E&K zwróciła jedynie ok. 64 mln zł. Resort domaga się jeszcze zapłaty 70 mln zł.
W sprawie zakupu respiratorów za 200 mln zł warszawska prokuratura wszczęła śledztwo. Postępowanie prowadzone jest pod kątem czynu zabronionego z art. 296 § 3 kodeksu karnego. Przepis mówi o tym, że jeśli osoba, której podlegają kwestie majątkowe, nie dopełni obowiązku lub nadużyje uprawnień, doprowadzając w ten sposób do niegospodarności wielkich rozmiarów, podlega karze do 10 lat pozbawienia wolności.
- Zajęto może nie połowę kwoty, ale prawie 6 milionów euro. Ja i tak bym to wpłacił do ministerstwa, bez sensu takie postępowanie. W Polsce znajduje się ponad 450 respiratorów, które muszę sprzedać. I kiedy je sprzedaję, to spłacam - powiedział Izdebski.
Wypowiedź byłego handlarza bronią jest reakcją na słowa ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, które zapadły podczas posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia. Szef resortu zdrowia podkreślił, że po objęciu stanowiska podjął kroki mające na celu odzyskanie należności za kontrakt respiratorowy.
- Ta należność wynosi 12,5 mln euro. Skierowaliśmy sprawę do Prokuratorii Generalnej, chcąc razem z nią odzyskać te środki. W wyniku naszej współpracy został przygotowany przez sąd nakaz realizacji tej płatności. Ten nakaz jest prawomocny sądowo, został przeze mnie przekazany do komornika, a z informacji, jakie otrzymałem w zeszłym tygodniu, wiem, że na koncie osoby, która ten kontrakt realizowała i nie wywiązała się z zobowiązań, komornik zajął już połowę kwoty, która jest zobowiązaniem - powiedział Niedzielski.