Gmina chciała cenzurować zdjęcie z tablicą "Strefą wolną od LGBT". Sąd: Doprowadziła do tego na własne życzenie

Gmina Niebylec, która nie chciała dopuścić do publikacji zdjęć z tabliczką "strefa wolna od LGBT", przegrała w sądzie z Bartem Staszewskim. "Gmina doprowadziła do tego stanu rzeczy niejako 'na własne życzenie' w następstwie powzięcia nieprzemyślanej uchwały" - zdecydował sąd.

Kiedy kolejne gminy w Polsce przyjmowały tzw. uchwały anty-LGBT, aktywista Bart Staszewski zorganizował happening, w ramach którego na wjeździe do miejsc, gdzie głosowano "za" homofobicznym dokumentem, postawił znak "Strefa wolna od LGBT". Taka tabliczka pojawiły się m.in. pod znakiem informującym o wjeździe do podkarpackiej wsi Niebylec. Aktywista chciał opublikować zdjęcia znaku, jednak samorządowcy postanowili mu to sądownie uniemożliwić.

Gmina, reprezentowana przez kancelarię, zwróciła się o sądowy zakaz zrobienia i publikacji fotografii. Sąd Okręgowy w Rzeszowie zbadał, na czym polega moja akcja i nie pozostawił suchej nitki na argumentacji gminy

- napisał na Facebooku Bart Staszewski.

"Gmina doprowadziła do tego stanu rzeczy niejako 'na własne życzenie' w następstwie powzięcia nieprzemyślanej uchwały"

Na portalu społecznościowym wraz ze zdjęciem aktywista zamieścił także najważniejsze cytaty z postanowienia. Sąd podkreślił, że nie wykazano, iż treść zdjęcia jest niezgodna ze stanem faktycznym czy "w jakimkolwiek stopniu fałszywa, czy przekłamana".

Ujemny wizerunkowo skutek w postaci uznania gminy za nietolerancyjną nastąpił w konsekwencji przyjęcia uchwały. (...) Zdaniem sądu jednostki gminy nie mogą 'po fakcie' wstydzić się podejmowanych przez siebie w przeszłości uchwał oraz dopiero wówczas ważyć ogólną opłacalność ich podjęcia

- czytamy w przytoczonych przez Staszewskiego fragmentach.

"Sąd za całkowicie bezzasadne oraz niepoparte na jakichkolwiek trwałych dowodach uznał twierdzenia wnioskodawcy, zgodnie z którymi w następstwie działań obowiązanego polegających na rozpowszechnianiu fałszywych oraz kłamliwych informacji jakoby na terenie gminy segregowano ludzi na podstawie danych kryteriów - doszło do odstraszenia turystów, inwestorów, partnerów strategicznych i zdezawuowano reputację gminy w kontekście funduszy Unii Europejskiej. Przywołana wyżej argumentacja jawi się w ocenie Sądu jako gołosłowna (...) zdaniem Sądu, nawet jeśli rzeczywiście doszło do opisywanych zdarzeń, to zasadnym jest zaryzykować stwierdzenie, że gmina doprowadziła do tego stanu rzeczy niejako 'na własne życzenie' w następstwie powzięcia nieprzemyślanej uchwały" - stwierdził sąd.

Zobacz wideo Jaki krzyczy w PE: Wszystko, co nie jest lewicowe, jest uznawane za naruszanie praworządności. W Polsce nie ma żadnych stref anty-LGBT
Więcej o: