Z informacji przekazanej Polskiej Agencji Prasowej wynika, że w okresie od 22 października do 30 listopada protesty zabezpieczało łącznie niemal 114 tys. policjantów. W tym okresie rannych miało zostać 56 funkcjonariuszy, z czego 24 wymagało hospitalizacji. 10 z nich rannych zostało 11 listopada, spośród nich dwaj funkcjonariusze pozostali w szpitalu. 21 policjantów po udzieleniu pomocy medycznej przebywało lub przebywa na zwolnieniach lekarskich. Spośród nich dziewięć osób, to funkcjonariusze ranni podczas manifestacji 11 listopada.
Ciarka mówił o czynnikach stresogennych, m.in. narażeniu na utratę życia i zdrowia funkcjonariuszy. Jak dodał, czynnikiem powodującym stres może być też ryzyko ujawnienia tożsamości policjanta. - Każdy człowiek, w tym funkcjonariusz policji, nawet najlepiej przygotowany do swoich zadań, ma granicę psychicznej wytrzymałości - powiedział rzecznik KGP. Jak stwierdził, skutkiem mogą być objawy stresu chronicznego, a w dłuższej perspektywie nawet zespół stresu pourazowego.
We wtorek gen. insp. Jarosław Szymczyk, komendant główny policji, wystosował do policjantów list. Podkreślił w nim, że rok 2020 r. dla tej formacji był wyjątkowo trudny. "Pandemia koronawirusa, która dotarła do Polski na początku marca, postawiła przed nami wiele dodatkowych zadań, nie zwalniając z dotychczasowych. Często nasze obowiązki wiązały się z rygorystycznymi ograniczeniami dla obywateli, a ich egzekwowanie spotykało się ze społecznym niezadowoleniem" - napisał.
Szymczyk zwrócił też uwagę na trwające od października protesty. "Na ten stan nałożył się sprzeciw kobiet po ogłoszeniu przez Trybunał Konstytucyjny wyroku w sprawie tzw. aborcji eugenicznej. Ogromna fala protestów była kolejnym wyzwaniem dla naszej formacji. Ich siła i skala, mimo uzasadnionych stanem epidemii ograniczeń gromadzenia się, spowodowały, że znów musieliśmy podjąć działania niepopularne, jednak ukierunkowane na zapewnienie bezpieczeństwa ludzi" - stwierdził. "Sytuację utrudniał fakt, że jak zawsze podczas dużych zgromadzeń wśród ich uczestników pojawiły się osoby, dla których demonstrowanie swoich poglądów czy wartości jest kwestią wtórną, a podstawową - atakowanie innych i niszczenie mienia. Tak było podczas Marszu Niepodległości czy niektórych zgromadzeń Strajku Kobiet" - dodał komendant główny.