Protesty w Warszawie odbyły się pod hasłem "Idziemy po wolność. Idziemy po wszystko!". Na różnych odcinkach trasy przemarszu policja ustawiła blokady, które były omijane przez protestujących bocznymi ulicami. Niektórzy skierowali się w okolice pomnika Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na placu Piłsudskiego, który jak się okazało, został otoczony przez policję.
Przed dom prezesa Prawa i Sprawiedliwości próbowało dotrzeć kilkaset osób, jednak również tam skierowano liczne siły porządkowe. Według nieoficjalnych ustaleń Onetu, domu Jarosława Kaczyńskiego pilnowały 82 policyjne radiowozy. To z kolei oznacza, że przed domem wicepremiera mogło zebrać się ponad 600 policjantów.
Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że na skrzyżowaniu ul. Zajączka i ul. Mickiewicza, przy której mieszka Jarosław Kaczyński, grupa protestujących miała zaatakować funkcjonariuszy. Później miało dojść też do ataku na posłankę Joannę Scheuring-Wielus, która została uderzona torebką przez straszą kobietę.
W niedzielę wieczorem protesty podsumował rzecznik stołecznej policji. Przypomniał, że z powodu epidemii koronawirusa zgromadzenie takie są nielegalne. Funkcjonariusz dodał, że bardzo dużo ludzi chce pokojowo protestować, jednak zdarzają się sytuacje, które mogą stwarzać zagrożenie.
- Nie możemy sobie pozwolić na to, żeby poczekać do pierwszego momentu, kiedy policjanci zostaną zaatakowani. My mamy być gotowi na sytuacje, które się pojawią. Stąd z naszej strony odpowiednie siły i środki, żeby było bezpiecznie. Policji nigdy nie ma za dużo. Policja jest od tego, żeby było bezpiecznie i o to bezpieczeństwo dzisiaj policjanci dbali - podsumował nadkomisarz Sylwester Marczak.
Funkcjonariusz wyjaśniał też, dlaczego policjanci mieli przy sobie broń gładkolufową. Nadkom. Marczak powiedział, że miały pojawić się "konkretne wskazania atakowania policjantów, używania koktajli Mołotowa i innych agresywnych zachowań". W trakcie niedzielnych protestów zatrzymane zostały trzy osoby. Nie podano informacji na temat liczby wylegitymowanych czy wniosków złożonych o ukaranie protestujących. Dokładne informacje mają zostać przedstawione na konferencji w poniedziałek.