Pan Maciej Jasiński to jeden z aktywistów, którzy - jak opisuje "Głos Wielkopolski" - w sierpniu tego roku brali udział w blokowaniu przejazdu homofobicznej furgonetki na przejściu dla pieszych przy ulicy św. Marcin. Domagali się od policji zatrzymania pojazdu, powołując się przy tym na przepis ustanowiony przez władze miasta. Te ustanowiły, że jeżdżące ulicami Poznania furgonetki nie mogą nadawać sygnałów dźwiękowych, bo nie działa jako objazdowe zgromadzenie. Mimo to z głośników furgonetki usłyszeć można było homofobiczne i niezgodne z prawdą hasła, takie jak "lobby LGBT chce uczyć dzieci masturbacji" czy "niektóre dzieci są adoptowane przez gejów tylko w celu gwałcenia".
Aktywiści zostali jednak ukarani przez poznańską policję za blokowanie ruchu. Jak podaje "Głos Wielkopolski", funkcjonariusze skierowali do sądu łącznie kilka wniosków o ich ukaranie - w części z nich sądy przychyliły się do wniosku policji. Było tak także w przypadku pana Macieja, który - jak orzekł sąd - został zobligowany do zapłacenia grzywny w wysokości 100 złotych. Wówczas mężczyzna odwołał się od wyroku.
Sąd Rejonowy w Poznaniu uznał teraz, że mężczyźnie nie można zarzucić tamowania ruchu i nie powinien być obligowany do zapłaty grzywny.
- Wobec spełnienia wszystkich przesłanek zatrzymania obywatelskiego, nie można pana uznać za obwinionego - mówiła w uzasadnieniu cytowana przez "Głos Wielkopolski" sędzia Anna Barquilla-Kruczyńska. Jak dodała, w tej sytuacji "uniewinnienie było jedynym możliwym rozstrzygnięciem", zwłaszcza że blokada pojazdu trwała zaledwie kilkadziesiąt sekund.