5 grudnia doszło do zgłoszenia zaginięcia 21-latki. - Mieszkała z chłopakiem od paru miesięcy, w jego mieszkaniu. Nikt z rodziny go nie znał. Tego dnia miała się od niego wyprowadzić. Poprosiła znajomego, żeby ją stamtąd odebrał. Umówili się przed blokiem. Ale nie było jej tam. Nie odbierała telefonu - powiedział szwagier Katarzyny W., cytowany przez TVN24.
Mąż starszej siostry Katarzyny W. zdradził, że przez całą niedzielę jej telefon był wyłączony, ale wtedy jeszcze rodzina nie podejrzewała niczego złego. W poniedziałek jednak ich obawy się nasiliły, dlatego postanowili zgłosić na policję zaginięcie 21-latki.
Niedługo później policja wystosowała komunikat. Podobne apele pojawiły się również w mediach społecznościowych. W środę w centralnej, choć mało uczęszczanej części miasta, nieopodal cmentarza i ścieżki rowerowej biegnący ze swoim psem mieszkaniec zauważył spalony samochód. Zgłosił ten fakt na policję. Rzeczniczka komendy w Siemianowicach potwierdziła, że należał do zaginionej.
Prokuratura zatrzymała w tej sprawie 32-letniego mężczyznę, byłego partnera 21-latki, której ciało odnaleziono w nocy z czwartku na piątek w Katowicach. W piątkowy poranek komunikat o zaginięciu kobiety zniknął, zaś funkcjonariusze poinformowali o przebiegu zdarzeń jej rodzinę.
Cytowana przez TVN24 Beata Cedzyńska, prokurator rejonowa w Siemianowicach Śląskich poinformowała, że 32-letni zatrzymany przyznał się do zabójstwa Katarzyny. - Zawnioskowaliśmy o areszt tymczasowy - dodaje Cedzyńska.