W protestującej ze złamaną ręką w czwartek pisał Michał Szczerba. "Wczoraj tuż przed północą, po interwencji na komisariacie przy Wilczej, zawiozłem na ostry dyżur 19-letnią Aleksandrę, której policjant złamał rękę. Czeka ją operacja. Uczestniczyła w pikiecie solidarnościowej. Została siłą zabrana do radiowozu. Zażądałem wyjaśnień od stołecznej policji" - informował na Twitterze polityk.
Poszkodowana 19-latka opisała zajście na Telegramie. "Ja najpierw trafiłam do kotła, w którym policja zamknęła kilka osób. Potem zostałam przyduszona poprzez ciągnięcie mnie przez funkcjonariusza za szalik, następnie zaprowadzona siłą do radiowozu. Po drodze wykręcona została mi zupełnie niepotrzebnie lewa ręka - i tak byłam eskortowana przez kilku z nich, nie stawiałam oporu" - relacjonuje aktywistka. "Policjant który to zrobił, zrobił to z taką siłą, że złamał mi rękę, konkretniej, zacytuję, jest to 'złamanie spiralne z odłamem pośrednim trzonu kości ramiennej lewej - kwalifikujące się do leczenia operacyjnego'. Co to oznacza? Że moja ręka jest złamana w kilku miejscach, unieruchomiona na trzy miesiące i muszę poddać się operacji, ponieważ jest to typ złamania, na które nie można założyć gipsu, a także mogę mieć w tej ręce zaburzenia unerwienia lub krążenia" - twierdzi.
Dalej manifestantka opisuje, że nie wezwano pomocy medycznej, choć po drugiej stronie ulicy miała stać "grupa medyków". Gdy jedna z policjantek zadzwoniła po karetkę, ta nie przyjechała, prawdopodobnie z powodu innych interwencji.
Do doniesień o złamaniu odniósł się Sylwester Marczak, rzecznik KSP. - Mamy do czynienia z zakłócaniem porządku publicznego. Mamy do czynienia z licznymi komunikatami ze stronu policjantów o zachowanie zgodne z prawem. Mamy do czynienia z informacją przekazywaną ze strony policjantów, że będą użyte środki przymusu bezpośredniego. Niestety te wszystkie komunikaty spotkały się z brakiem reakcji ze strony osób, wobec których były kierowane. Stąd użycie siły fizycznej - powiedział cytowany w depeszy PAP, opublikowanej w RMF FM. - Osoba została przeprowadzona do radiowozu i dopiero w radiowozie wskazała, że ma bóle ręki. W tym przypadku policjantka, która m.in. prowadziła czynności z osobą, wstępnie sprawdziła rękę - dodał.
Nadkom. Marczak potwierdził, że pogotowie nie przyjechało. Wtedy policjanci mieli zaproponować 19-latce transport do szpitala, a ta miała odmówić.
Rzecznik KSP podkreślił, że celem policjantów nie jest spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. - Niestety bywa tak, że na skutek użycia siły, może do takiego uszczerbku na zdrowiu dojść. Zdarzają się one niezwykle rzadko, ale jednak mają miejsce - powiedział. - W tym przypadku, jak w wielu innych przypadkach, my nie wyrokujemy - my przede wszystkim sprawdzamy każdą sytuację, w której na skutek użycia środków przymusu bezpośrednio dochodzi do spowodowania uszczerbku na zdrowiu - dodał.