W czwartek na jednej z ulic Białegostoku doszło do niecodziennej sytuacji. Jeden z taksówkarzy napotkał na ulicy Syryjczyka, który szukał pomocy po tym, jak wypuszczono go z ośrodka dla cudzoziemców. Mężczyzna, który - jak się później okazało - nazywa się Ahmed, nie mówił po polsku. Był też bardzo lekko ubrany mimo niskiej temperatury na zewnątrz i nie miał przy sobie żadnych pieniędzy ani telefonu komórkowego.
Jak opisuje dziennikarz TVN24 Piotr Czaban, który nagłośnił sprawę, Syryjczyk miał przy sobie jedynie numer do lekarza współpracującego z fundacją Dialog, która pomaga cudzoziemcom. Taksówkarz nie tylko skontaktował się z fundacją w jego imieniu, ale też zawiózł go do niej i nie chciał zapłaty za kurs.
- Byłem na dyżurze. Zadzwonił do mnie taksówkarz i mówi, że znalazł człowieka na ulicy, lekko ubranego, a była bardzo niska temperatura, zimno. Znalazł go na ulicy i on ani słowa po polsku, ani grosza, ani komórki przy sobie nie ma. Przekazał tylko mój numer. I ten taksówkarz zadzwonił do mnie z pytaniem, co z nim zrobić - relacjonował doktor Kassim, który na co dzień pracuje w jednym z białostockich szpitali.
Jak dodaje, po udzieleniu Ahmedowi pomocy udało się ustalić, że pochodzi on z Aleppo - uciekając przed wojną najpierw przekroczył granicę z Turcją, a później dostał się do Grecji. Ostatecznie trafił do Polski, ale po opuszczeniu ośrodka dla cudzoziemców został pozostawiony sam sobie. Docelowo ma trafić do innego ośrodka pod Warszawą, ma także dostać status uchodźcy.
- Dziękuję wszystkim - powiedział po syryjsku już po tym, jak uzyskał pierwszą pomoc w Fundacji Dialog.
Piotr Czaban z TVN24 sfotografował go też u boku taksówkarza, który pomógł Syryjczykowi. "Co za Człowiek! Karol - to ten taksówkarz, który bezinteresownie pomógł Ahmedowi. Ledwo dał się namówić na to zdjęcie. Mega skromny! - Nic wielkiego nie zrobiłem - mówi. Chce dziennie studiować w Warszawie. I na to teraz ciężko pracuje w Białymstoku. Karol to ten po prawej" - napisał pod zamieszczonym zdjęciem.