Grand Press 2020. Burza po nominacji dla Lubeckiej. Dziennikarz oddaje nagrodę, jest oświadczenie jury

Nominacja dla Beaty Lubeckiej do nagrody Grand Press oburzyła organizacje LGBT oraz część dziennikarzy. Jeden z nich, Stanisław Skarżyński, zdecydował się oddać własną nagrodę, którą przyznano mu cztery lata temu. Na krytykę odpowiedziało jury konkursu. W oświadczeniu czytamy, że "organizator konkursu (...) przed kolejną edycją Grand Press przeanalizuje procedury nominacji".

Chodzi o wywiad Radia Zet przeprowadzony 2 września. Beata Lubecka rozmawiała z Margot Szutowicz, aktywistką kolektywu Stop Bzdurom, która w sierpniu została aresztowana na trzy tygodnie po tym, jak zablokowała furgonetkę oblepioną homofobicznymi hasłami. Postawiono jej m.in. zarzuty uszkodzenia mienia i spowodowania u kierowcy rozstroju zdrowia, trwającego nie dłużej niż siedem dni. 

 

Kontrowersje wokół nominacji do Grand Press dla Beaty Lubeckiej

Wywiad został przeprowadzony zaledwie kilka dni po wyjściu Margot z aresztu i już w dniu emisji wywoływał wiele kontrowersji. Dziennikarce zarzucono transfobię, krytykowano m.in. to, że mówiła o "cechach płciowych" Margot i pytała o jej "deadname", czyli imię, które ma wpisane w dowodzie (metrykalnie Margot jest mężczyzną). 

Zobacz wideo Protesty po aresztowaniu Margot

O wywiadzie znowu zrobiło się głośno, gdy w środę jury Grand Press 2020 poinformowało, że rozmowa została nominowana do nagrody. Decyzję skrytykował m.in. kolektyw Stop Bzdurom. "Przypomnijmy, że Lubecka w ciągu kilkunastu minut zdążyła: pomylić nazwę kolektywu, z którego członkinią rozmawia; wypytać Margot o deadname i dane z dowodu; wypytać Margot o relacje, subtelnie pytając o 'partnerki erotyczne', dociekać o 'cechy płciowe'; pokazać, jaką łaskę robi, nazywając Margot po imieniu i nie misgenderując, totalnie zignorować poważne problemy społeczności LGBTQ, bo bardziej chciała gadać o pokazywaniu faka, zażenować wszystkich słuchających wywiadu (najsilniejsze odpadały po 5 minutach)" - czytamy na Facebooku organizacji.

Nominację krytykowali niektórzy dziennikarze. Magdalena Kicińska z magazynu "Pismo", która wygrała Grand Press w 2017 roku, wysłała w tej sprawie list do organizatorów konkursu. Stwierdza w nim, że dziennikarka nie była merytorycznie przygotowana do rozmowy oraz nie okazała szacunku swojej rozmówczyni. "Kiedy przed trzema laty odbierałam swoją nagrodę, zadedykowałam ją wszystkim osobom, które jak moja rozmówczyni z nagrodzonej rozmowy, Karolina Piasecka, doznały przemocy. Uważałam ją i uważam do dziś za bohaterkę, a nagrodę - za uznanie doniosłości świadectwa osoby, która doświadczyła zła i znalazła w sobie siłę i odwagę, by opowiedzieć publicznie o krzywdzie i cierpieniu" - napisała Kicińska. 

"W roku, w którym tyle cierpienia - tak symbolicznego, jak i fizycznego - doznają osoby LGBTQ+, przemocy ze strony władzy, tym bardziej istotna jest rola mediów. Nie mogą one, co wydaje się oczywiste, w owych dyskryminujących praktykach brać udziału, powielać stereotypy, nieprawdziwe informacje, a dziennikarze: używać języka niezgodnego ze stanem wiedzy, oceniającego, wkraczającego na teren mowy nienawiści" - czytamy. I dalej: "Nie oznacza to w żadnym wypadku odejścia od rzetelności dziennikarskiej, wręcz przeciwnie: odpowiedzialny dziennikarz i dziennikarka stosuje w swojej pracy zasady obiektywizmu, szacunku wobec rozmówcy i poszanowania jego godności niezależnie od tego z kim rozmawia. Wnikliwość i dziennikarski upór nie może jednak przekraczać granic owej godności".

"Wstydźcie się"

Stanisław Skarżyński, który jest również laureatem konkursu, zdecydował się oddać nagrodę. Nominację skomentował w ostrych słowach na Facebooku. "Ten 'wywiad' Beaty Lubeckiej, jeśli na coś zasługiwał, to na nominację do nagrody za antydziennikarstwo albo tytuł tępej dulszczyzny roku. W normalnym kraju za coś takiego Lubecka wyleciałaby z hukiem z pracy, a nie dostała nominację. Nie chcę mieć nic wspólnego z nagrodą, która po tej nominacji cuchnie homofobią i transfobią, a nie ustanawia standardy dziennikarskie" - napisał dziennikarz. "Trzeba mieć kompletnie poprzestawiane klepki i zerowe wyczucie elementarnych zasad, żeby ten wywiad nominować do nagrody. Wstydźcie się, tak jak ja się wstydzę, że dostałem tę nagrodę i byłem z tego jakoś tam dumny" - dodał.

Jak poinformował we wpisie, 2,5 tys. zł, które wygrał w konkursie, przekaże Lambda Warszawa, organizacji wspierającej społeczność LGBT. Skarżyński opublikował też całe pismo, które wysłał redaktorowi naczelnemu "Press". Wymienia w nim słabe strony rozmowy Lubeckiej i stwierdza, że "wywiad był jednym z najniższych momentów polskiego dziennikarstwa w 2020 roku".

Głos w sprawie zabrała Kampania Przeciw Homofobii. "Wywiad Beaty Lubeckiej z Margot Szutowicz z kolektywu Stop Bzdurom zapamiętamy na długo! I to bynajmniej nie dlatego, że rozmowa dziennikarki Radia Zet wyróżniła się wybitnymi walorami warsztatowymi i przestrzeganiem standardów etycznych, czym powinny charakteryzować się zgodnie z regulaminem Grand Press nominowane materiały. Tę rozmowę zapamiętamy na długo, bo jest książkowym przykładem na to jak nie prowadzić wywiadów z osobami ze społeczności LGBT. No chyba, że komuś zależy na etykietce transfoba" - czytamy w oświadczeniu KPH. Według organizacji nominowanie Lubeckiej "wskazuje na szerszy problem, aniżeli ten jednostkowy wywiad". 

"W mediach głównego nurtu osoby LGBT wciąż bywają pokazywane w sposób sensacyjny – jako ciekawostka, a nie pełnoprawne i pełnowymiarowe osoby. Bywa, że dziennikarze i dziennikarki przekraczają granice, zadając osobom LGBT pytania, dotyczące życia intymnego, jakby te były zobowiązane na nie odpowiedzieć" - zwraca uwagę KPH. "Zastrzeżenia budzi też język, jaki jest używany w celu opisywania problemów dotykających społeczność LGBT. Ta sytuacja wskazuje również na ogromną potrzebę, jaką jest zwiększanie świadomości i wiedzy środowiska dziennikarskiego nt. osób LGBT" - czytamy.

Jury odpowiada: Większość członkiń i członków jury wyraziła zastrzeżenia 

Po fali krytyki konkursowe jury wydało oświadczenie. Jak poinformowano, 3 grudnia jurorzy spotkali się na dwugodzinnych obradach. "Przeanalizowano regulamin oraz zweryfikowano ocenę materiału 'Rozmowa z Margot'. Większość członkiń i członków jury wyraziła swoje zastrzeżenia wobec decyzji jurorów preselekcyjnych w stosunku do tego materiału. Jednocześnie stwierdzono, że regulamin konkursu nie dopuszcza możliwości usunięcia jakiejkolwiek pracy na tym etapie" - czytamy. W oświadczeniu podkreślono, że "jury w pełnym składzie 8 grudnia br. zdecyduje, które z materiałów nominowanych do finału zostaną ostatecznie nagrodzone". "Jednocześnie organizator konkursu zapewnia, że przed kolejną edycją Grand Press przeanalizuje procedury nominacji" - poinformowano w oświadczeniu. 

AKTUALIZACJA: Grand Pressa za wywiad w tym roku nie będzie. "Przepraszam wszystkich nominowanych"

Więcej o: