To nie pierwsze kontrowersje wokół ks. Michała Woźnickiego. Duchowny został wydalony ze Zgromadzenia Salezjańskiego w sierpniu 2018 roku, ale mimo to nie chce opuścić mieszkania, które otrzymał do dyspozycji, będąc w zakonie. Stworzył w nim także nielegalną kaplicę i codziennie odprawia w niej nabożeństwa, chociaż ma zakaz sprawowania sakramentów. Salezjanie próbowali wyrzucić go z lokalu, ale ten ogłosił, że się nie wyniesie, dlatego przed Sądem Rejonowym w Poznaniu ruszył proces o jego eksmisję.
Nic nie wskazuje na to, że sprawa zostanie rozwiązana polubownie. "Gazeta Wyborcza" informuje, że w poniedziałek 30 listopada doszło do awantury z udziałem ks. Michała Woźnickiego. Duchowny wrócił do swojej celi po nocy spędzonej poza zakonem, ale nie mógł wejść do środka, bo zamek do drzwi został uszkodzony. Po modlitwie na korytarzu zabrał towarzyszących mu wiernych do kościoła salezjanów i zaczął odmawiać z nimi różaniec, uniemożliwiając zakonnikom odprawienie mszy. Na miejsce wezwano policję. Kiedy funkcjonariusze się oddalili, doszło do przepychanki między ks. Woźnickim a ks. Arkadiuszem Szymczakiem. Kiedy mężczyźni się szarpali, do akcji wkroczył ks. Jacek Bielski, który stał za Szymczakiem i użył gazu pieprzowego. Policja musiała interweniować drugi raz. Spryskany gazem ks. Woźnicki złożył zawiadomienie o przestępstwie.
To nie pierwszy raz, kiedy ks. Bielski użył gazu pieprzowego w stosunku do ks. Woźnickiego. Zrobił to także w październiku, przerywając nabożeństwo prowadzone przez wydalonego duchownego.
Ks. Michał Woźnicki jest postacią znaną. W październiku media obiegło nagranie, na którym widać moment zatrzymania duchownego przez policjantów w trakcie jednego z nabożeństw.
- W tym miejscu gospodarzem jest Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek. Proszę uklęknąć - mówił ks. Woźnicki, odmawiając wykonywania poleceń wydawanych przez mundurowych.
O wydalonym zakonniku pisaliśmy także w maju 2020 roku. Interwencja policji miała wówczas związek z tym, że duchowny chciał odprawiać nabożeństwo na świeżym powietrzu wbrew zakazom salezjanów.
- A jakby ten minister kazał panu na głowie stać, też będzie pan stał? Jak minister każe zdjąć panu spodnie do interwencji, to też pan zdejmie? - mówił ksiądz do policjantów, krytykując to, że mieli zasłonięte usta i nos.