Cała sprawa dotyczy wydarzeń z grudnia 2010 roku, kiedy to hipermarket E.Leclerc prowadził akcję sprzedaży żywych karpi. Zdaniem Fundacji "Noga w Łapę" ryby nie miały zapewnionych humanitarnych warunków - były trzymane w skrzynkach bez wody, co w większości przypadków doprowadziło do śmierci przez uduszenie. Po zakupie przez klientów miały z kolei być pakowane do plastikowych toreb, również bez wody.
Skierowana przez fundację sprawa dwukrotnie była umarzana przez prokuraturę. Z tego powodu do sądu został skierowany akt oskarżenia przeciwko dwóm pracownikom sklepu, a także kierownikowi działu sprzedaży. W pierwszej i drugiej instancji sąd uznał, że ich działania nie wykazywały znamion znęcania się nad zwierzętami.
Pełnomocnicy fundacji skierowali ostatecznie do Sądu Najwyższego kasację od wyroku sądu odwoławczego. SN uchylił go i przekazał go ponownego rozpatrzenia sądowi pierwszej instancji. W listopadzie tego roku przed Sądem Rejonowym Warszawa-Mokotów zakończył się kolejny proces, natomiast w środę wydano nieprawomocny wyrok. Dwóch pracowników zostało skazanych na karę 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na dwa lata, zaś kierownik sprzedaży na 12 miesięcy w zawieszeniu na dwa lata - informuje Onet.
Prezes Fundacji "Noga w Łapę" Renata Markowska opisała całą sytuację. "Każdy, kto próbował interweniować w podobnych sprawach, wie, jakie to trudne i stresujące. Wtedy w sklepie mogłam po prostu wyjść (może trochę popłakać w rękaw) i starać się jak najszybciej zapomnieć, ale wybrałam co innego. Poprosiłam o rozmowę kierownika sklepu i próbowałam przekonać go, że przetrzymywanie żywych ryb w ażurowych skrzynkach, jak ziemniaki, i pakowanie ich do foliowych reklamówek jest nie tylko nieetyczne, ale i sprzeczne z prawem" - czytamy na profilu fundacji na Facebooku.
W dalszej części wpisu prezes fundacji ostrzegła innych przed tego typu praktykami. "Niech to będzie ostrzeżenie dla wszystkich, którzy okrutne traktowanie zwierząt, nie tylko ryb, uważają za "normalne", a ludzi, którzy się temu przeciwstawiają, za "świrów". Od dzisiaj nikt nie może powiedzieć, że "ryby głosu nie mają", bo właśnie ich głos został usłyszany" - dodała.