Pokolenie eurorealistów. "Unia Europejska jest czymś, bez czego młode pokolenie nie wyobraża sobie świata"

Młodzi to przyszłość Polski i Europy. Ich podejście znacznie różni się od osób pamiętających czasy PRL i upadek muru berlińskiego. Porozmawialiśmy z pokoleniem urodzonym w czasach Polski europejskiej o ich poglądach na Unię i bieżące wydarzenia.

Już za dwa lata pełnoletność osiągną osoby, które urodziły się z polskim i unijnym obywatelstwem. Przyszłością starzejącej się Europy są młodzi, którzy często mają zupełnie inne poglądy od swoich rodziców i dziadków. Postanowiliśmy zapytać, jak oni postrzegają spór o polską praworządność, budżet UE oraz bieżącą sytuację Europy.


Jan Zapolski-Downar; rocznik 2001, finalista Olimpiady Historycznej, pochodzi z Malborka, student prawa na Uniwersytecie Warszawskim, marszałek Parlamentu Młodych RP, członek Młodzieżowej Rady miasta Malborka. 

Maria Lipińska, Gazeta.pl: Jaka jest twoja definicja Unii Europejskiej? 

Jan Zapolski-Downar: Unia Europejska jest najbardziej aktywną i najlepiej działającą organizacją prawa międzynarodowego. Jest to twór, który zapewnia Europie stabilizację pod względem gospodarczym, politycznym i społecznym. Unia Europejska jest czymś, bez czego młode pokolenie nie wyobraża sobie świata. Dla mnie to bardzo udana instytucja, która wprowadza niezbędną na świecie stabilizację i wzmacnia pozycję poszczególnych państw członkowskich w międzynarodowych negocjacjach, bo rozdzielona Europa nigdy nie będzie mocarstwem, a głos mniejszych państw członkowskich nigdy nie będzie równy interesom supermocarstw, bez zjednoczonej Europy.  

Warunki, których musimy przestrzegać będąc członkami Unii Europejskiej, są jasne. Jednym z nich jest praworządność, która budzi w ostatnim czasie wiele kontrowersji. Czy warto walczyć o spełnianie tych wymagań?  

Według mnie te wymagania nie są jakieś wygórowane. Po prostu trzeba być państwem demokratycznym i opartym na praworządności, żeby je spełniać. Patrząc na naszą historię z autorytaryzmem sanacyjnym, nazizmem i komunizmem, to demokracja powinna być u nas akcentowana szczególnie mocno, co niestety, ubolewam, nie ma miejsca. Jeśli chodzi o gospodarkę to należy prowadzić racjonalną politykę finansową. Przykładem niestosowania się do tego są Włochy, które mocno ją nadwyrężają. Oczywiście musimy też do tego budżetu Unii coś dać, ale w porównaniu do tego, co otrzymujemy, to są to małe liczby.  

Co się zmieniło po tym, jak Polska weszła do UE? 

Unia dała i daje nam wolną Europę. Przez 45 lat doświadczaliśmy komunizmu, nasza wolność była ograniczona. Musiało nam wystarczyć bycie najweselszym barakiem w bloku wschodnim. W 2004 roku udało nam się dogonić Unię i od tego czasu Polska otworzyła się w pełni na Europę, a Europa otworzyła się w pełni na Polskę. Jesteśmy jednym tworem z państwami członkowskimi, mimo różnic w prawie, poglądach i zwyczajach. Jako obywatele Unii Europejskiej wszyscy mamy takie same prawa i obowiązki, z których musimy się wywiązywać. Za rządów Platformy Obywatelskiej byliśmy krajem, który najwięcej zyskiwał pod względem finansowym, co też było dla nas dobrym bonusem do budowy silnej pozycji w Unii.  

W jaki sposób motto UE “Zjednoczeni w różnorodności” jest realizowane w ramach tej organizacji?  

Powiem szczerze, że według mnie to motto ma wiele wspólnego z praktyką w UE. Obecnie jesteśmy zdecydowanie zjednoczeni w różnorodności, co pokazują nam także negocjacje budżetowe. Mamy grupę krajów oszczędnych, Grupę Wyszehradzką, która czasami jest bardziej, a czasami mniej zwarta, ale te negocjacje zawsze kończą się satysfakcjonującym rozwiązaniem. Decyzje unijne są swego rodzaju kompromisem. Problem jest w tym, że obecnie dla polskiego rządu pojęcie kompromisu nie istnieje. tak więc koniec końców najczęściej zostajemy jedynym krajem, który reszta zostawia na lodzie. 

Jak to motto jest realizowane w Polsce? 

W Polsce różnie bywa z tą jednością. Pod względem społecznym bywamy zjednoczeni. Jeśli chodzi o stosunek władzy do różnorodności to jest to średnio realizowane. Biorąc pod uwagę podziały polityczne to jesteśmy dla siebie wrogami, o ile ktoś nie podziela naszych poglądów.  

Jan Zapolski-Downar Jan Zapolski-Downar   archiwum prywatne

Co daje młodym ludziom Unia Europejska? 

Poza unijnym programami, z których korzysta wielu moich znajomych, Unia Europejska przede wszystkim daje nam otwartą Europę. Nie jesteśmy rynkiem narodowymi, ani nie jesteśmy pod pieczą "silniejszego brata" zza wschodniej granicy. Jesteśmy traktowani jako partnerzy i dzięki temu my młodzi mamy perspektywy i możliwości rozwoju. Nie musimy ograniczać swoich działań tylko do Polski. Możemy się cieszyć z tego, że nie ma granic, nie ma cła, nie ma ograniczeń.  

Jaka są różnice w podejściu młodych ludzi do Unii Europejskiej i do wartości europejskich? 

Nie jesteśmy aż takimi euroentuzjastami jak nasi rodzice, jesteśmy bardziej eurorealistami, czyli oprócz zalet, widzimy też mankamenty Unii. Przede wszystkim chodzi mi o brak spójnej wizji przyszłości Unii, długofalowego kierunku. Z drugiej strony, wśród młodych jest też trochę eurosceptyków, co wynika z tego, że jako młodzież patrzymy na członkostwo pod kątem ekonomicznym, w kategorii, co nam się opłaca finansowo, a co nie. Istnieje również pewne mylne przekonanie, że Unia Europejska ogranicza krajowy profil polityczny i ustrojowy, co jest bzdurą, ale ostatnie wydarzenia pokazują, że to bzdura na bardzo podatnym gruncie. 

Kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, miałeś trzy lata. Nie pamiętasz świata bez Unii.  

Jesteśmy pokoleniem unijnym, to jest nam z góry dane i nikt nam tej Unii nie odbierze, dlatego część z nas uważa, że możemy ją krytykować i głosić radykalne opinie na jej temat.  

Jakie są różnice między pokoleniami w podejściu do wizji zjednoczonej Europy? 

Nasi rodzice i dziadkowie mogą porównać rzeczywistość do tej, jaka była przed członkostwem w Unii. Starsze pokolenie bardziej przymyka oczy na minusy Unii Europejskiej. Oni potrafią je łatwiej zaakceptować. Nam takie minusy jest ciężej przełknąć, bo wszystko musi być najlepsze i najwygodniejsze dla nas. Przez takie różne podejścia oraz polaryzację polityczną coraz bardziej popadamy w skrajności w ramach eurosceptycyzmu i eurooptymizmu, wypierając podejście realistyczne, że Unia jest najlepszą rzeczą, która nas spotkała w XXI wieku, ale nie jest idealna i musi się zmieniać oraz ewoluować. Paradoksalnie młodsze pokolenie ma większy dystans do członkostwa, niż osoby o parę dekad starsze, przy czym nastroje pro- czy antyunijne nie są określane wyłącznie przez kryterium wiekowe i o tym należy pamiętać.  

Jak zmieniło się postrzeganie Polski w Unii Europejskiej w ciągu ostatnich lat? 

Ciężko pozytywnie wypowiadać się o działaniach rządu, bo z budżetu Unii Europejskiej – czyli jednego z kamieni węgielnych sojuszu, jeszcze w obliczu pandemii, zrobił nieudolną grę polityczną. W efekcie pewnie skończy się tak jak zawsze - wynikiem 27:1. Ponownie liczymy na Grupę Wyszehradzką, w szczególności Węgry, ale one pochodzą do polityki unijnej bardziej strategicznie niż my. Według mnie to jest przesada, żeby w ten sposób postępować, jeśli walczy się o takie kwoty. To tak jakby grać w pokera, mieć parę dwójek i postawić na te karty całą pulę. W sprawach kiedy Unia musi być jednością, nie możemy pozwolić na widzimisię grup wewnątrzrządowych i strategii, które powstają albo na Nowogrodzkiej albo w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Zobacz wideo Oko na świat. Budżet UE 2021–2027. Polska może stracić miliardy

 Fundusze unijne w całym mieście

Hubert WitkowskiHubert Witkowski archiwum prywatne

Hubert Witkowski – rocznik 2000, student prawa i stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Wiceprezes Studenckiego Koła Naukowego Spraw Zagranicznych działającego na Uniwersytecie Warszawskim oraz w Szkole Głównej Handlowej.  

Maria Lipińska, Gazeta.pl:Jak zmieniło się Twoje otoczenie poprzez Unię Europejską?  

Hubert Witkowski: Jestem z Białegostoku, czyli ze wschodniej części Polski. Nasz prezydent od lat jest ekspertem od uzyskiwania i zarządzania funduszami europejskimi, ze względu na to dzięki UE miasto bardzo się zmieniło, zaczynając na drogach budowanych z funduszy unijnych, poprzez wspomaganie i dofinansowywanie instytucji publicznych, na nowych boiskach czy placach zabaw kończąc.  

Czujesz się związany z Unią Europejską?  

Przede wszystkim finansowo. Im jesteśmy bardziej świadomi ekonomicznie, tym bardziej widzimy jak mocno jesteśmy z nią związani. Wiele projektów studenckich jest wspieranych przez Unię. Pieniądze uczelni bardzo często pochodzą z przedsięwzięć, które Unia finansuje. Jeśli chodzi o wartości, mam lewicowe i progresywne poglądy i w dużej części są one zgodne z wartościami unijnymi. Polska kultura ma wspólny fundament z Europą, więc jest to nam bardzo bliskie. Każdy powinien na tym gruncie czuć się Europejczykiem. Niestety nie wszyscy to dostrzegają. Według mnie Unia jest często słabo promowana, przez co nie widzimy, że w gruncie rzeczy towarzyszy nam na każdym kroku.  

W przeciwieństwie do pokolenia wychowanego w PRL, otwarte granice są czymś oczywistym dla młodzieży. Jakie jest podejście młodych Polaków do Unii Europejskiej? 

Dla młodych Unia jest czymś oczywistym. Z drugiej strony, wśród młodych widać eurosceptycyzm, który jest buntem przeciwko zastanemu stanowi rzeczy. Myślę, że patrzenie na Unię jest nie tylko zależne od wieku, ale także od wielu innych czynników.  

Jak oceniasz politykę Polski względem Unii Europejskiej?  

Polska dużo traci na arenie międzynarodowej przez prowadzoną aktualnie politykę zagraniczną. Kwestia powiązania budżetu UE z praworządnością jest dla mnie oczywista pod tym względem, że jeśli jesteśmy członkiem sojuszu, to musimy przestrzegać zasad, na które sami się zgodziliśmy. Użycie weta jest kolejną wojenką w obozie władzy, na którym traci nasz kraj. Myślę, że PiS będzie chciał zatrzymać Polskę w Unii Europejskiej, ale zgodnie ze swoją wersją wizji “Europy Narodów”. Teraz zachowujemy się razem z Węgrami jak dzieci w przedszkolu, które nie chcą zjeść zupy dla zasady, bo chcą być inne. Ostatecznie skończy się i tak tym, że będziemy musieli tę zupę zjeść, bo nas nią nakarmią, ale już nie na naszych zasadach. To akt sprzeciwu, który ma pokazać moc naszej suwerenności.  

Dlaczego niektórym krajom członkowskim zależy na powiązaniu budżetu z praworządnością?  

Od kiedy w 2007 roku wszedł w życie traktat lizboński, Unia Europejska bardziej niż kiedykolwiek została oparta na wspólnych wartościach. Jedną z nich jest praworządność. W sytuacji, kiedy przepisy tych traktatów nie są przestrzegane, należy wyciągać z tego konsekwencje. Jestem zwolennikiem powiązania budżetu z praworządnością.  

Jak weto może wpłynąć na relacje polsko-unijne? 

Myślę, że u nas rządzący będą przedstawiać to jako sukces Polski, ale dla większości z nas nie będzie to wygrana. W dłuższej perspektywie takie rozwiązanie odbije się dla nas czkawką. Myślę, że finalnie i tak Unia będzie dążyła za wszelką cenę do powiązania budżetu z praworządnością. Wiedzieliśmy na, co się piszemy, wchodząc do Unii, i nie możemy teraz umywać rąk. 

"Ciężko mi się pogodzić z tym, że moglibyśmy wyjść z Unii"

Patryk Klej - rocznik 1995, założyciel Youth Human Impact – organizacji pozarządowej zajmującej się projektami edukacyjnymi i społecznymi na skalę europejską i międzynarodową.   

Patryk KlejPatryk Klej Youth Human Impact

Maria Lipińska, Gazeta.pl: Jak wspominasz moment wejścia Polski do Unii Europejskiej?  

Patryk Klej:Pamiętam, że w 2004 roku to było dla mnie duże wydarzenie. Moje środowisko miało wtedy ogromne oczekiwania na zmiany społeczne i gospodarcze. W moim domu dużo się na ten temat mówiło, bo moi rodzice często jeździli do Niemiec, gdzie "Europę" było widać doskonale. Do tej pory pamiętam, jak w każdej klasie w naszej szkole uczyli hymnu Unii Europejskiej.   

W jaki sposób w kolejnych latach rozwijały się twoje kontakty z Unią?  

W liceum zacząłem współpracować z programem Młodzież w Działaniu aktualnie programem ERASMUS+. Jako szesnastolatek organizowałem swoje pierwsze międzynarodowe projekty, wtedy zaczęła się we mnie wykształcać tożsamość europejska. Zobaczyłem, jakie możliwości rozwoju daje młodym ludziom Unia Europejska. Organizacja, którą tworzę, nie powstałaby, gdyby nie programy unijne, z którymi miałem styczność w liceum. Myślę, że śmiało mogę nazwać się dzieckiem Unii Europejskiej.   

Odnosisz się do Unii Europejskiej pozytywnie. A jakie wady w niej dostrzegasz?  

Staram się do tego sojuszu podchodzić obiektywnie, ale owszem, widzę pewne mankamenty. Kwestią problematyczną jest kryzys migracyjny, który ostatnio ucichł ze względu na pandemię. Poza tym, że Unia budowała swoją potęgę jako wspólnotę, to kraje członkowskie w momencie pandemii i w kryzysie pozamykały się na siebie nawzajem. Tak to nie powinno wyglądać. Poza tym, eksperci unijni przewidzieli drugą falę pandemii, ale parlamentarzyści nic nie zrobili żeby zmniejszyć nawrót. Ludzie nie mają świadomości i nie rozumieją, jakie działania są teraz podejmowane przez Wspólnotę.   

Określiłbyś siebie jako eurooptymistę czy eurorealistę?  

Staram się podchodzić do tej sytuacji obiektywnie. To że Unia Europejska dała i daje nam bardzo wiele jest jednym z aspektów, które dostrzegam. Z drugiej strony, obserwuję bieżącą sytuację i mam prawo się niepokoić, bo chciałbym żeby to rozwijało w jak najlepszym kierunku. Jeżeli coś jest nie tak to trzeba brać sprawy w swoje ręce.   

Jaka jest różnica postrzegania Unii między pokoleniem urodzonym w XXI wieku a osobami, które doświadczyły upadku muru berlińskiego?  

Wiele zależy od poglądów politycznych i przynależności do grupy społecznej. Starszym osobom jest ciężej nadążać za Unią, bo nie widzą jej wpływu na codzienne życie tak jak my. Nie doświadczyli tej mobilności, która jest dostępna dla młodzieży. Z drugiej strony, przedsiębiorcy dostali dotacje na założenie firmy i rozwój biznesu.   

Co myślisz o przyszłości Unii Europejskiej i o ewentualnym wecie?  

Ciężko mi się pogodzić z wizją, że moglibyśmy wyjść z Unii Europejskiej. Moim zdaniem nie moglibyśmy sobie na to pozwolić, bo nie jesteśmy tak prężnie rozwiniętym gospodarczo krajem jak Wielka Brytania. Nie jestem ekonomistą, ale myślę, że mogłoby nam to zdecydowanie zaszkodzić.   

Julia OrlukJulia Orluk zbiory prywatne

Kompromis, nie weto

Julia Orluk - rocznik 2000, studiuje międzynarodowe stosunki gospodarcze na Uniwersytecie Gdańskim, członkini władz Przedstawicielstwa Regionalnego Forum Młodych Dyplomatów w Trójmieście. Określa siebie jako eurooptymistkę i liczy na rozwiązanie problemów unijnych przez dialog. 

Maria Lipińska, Gazeta.pl: Identyfikujesz się jako obywatelka Unii Europejskiej? 

Julia Orluk: Czuję się Gdańszczanką, Polką i Europejką na tym samym poziomie. Jest mi do każdej z tych tożsamości tak samo blisko. Dla mnie bycie Europejką to przede wszystkim dostępność do szeroko rozumianej wolności. To jest też tolerancja i wsparcie, które panuje na arenie europejskiej. Chciałabym żeby podobne wartości panowały w miejscu, w którym mieszkam. 

Co Unia Europejska daje młodym ludziom? 

Daje nam wolność wypowiedzi i poruszania się. Młodzi ludzie coraz częściej mają znajomych poza Polski. Nie musimy martwić się już o wizę. Zawsze stresuję się, kiedy muszę na granicy poza Unią pokazywać paszport, bo w Unii to jest takie oczywiste. Możemy także poznawać nowe kultury i różne punkty widzenia. Uczymy się na błędach naszych kolegów z innych państw członkowskich. ERASMUS jest ważnym aspektem. Program umożliwia wyjazd na studia za granicę, ale daje także możliwość organizowania wydarzeń.  

Byłaś na wyjeździe studyjnym do Brukseli. Jakie emocje towarzyszyły ci podczas poznawania instytucji unijnych? 

Pamiętam, że jak pierwszy raz zobaczyłam gmach Parlamentu Europejskiego, byłam pod ogromnym wrażeniem. Czułam się dobrze w tym budynku, wszyscy byli bardzo chętni do pomocy. Ta wizyta uświadomiła mi, że głos młodych ludzi na arenie europejskiej jest bardzo ważny i otworzyła mnie na perspektywy młodzieży z innych krajów.  

Jaka jest różnica w podejściu do Unii Europejskiej między młodym a starszym pokoleniem? 

Wszystko zależy od tego, jak zostaliśmy wychowani. Dużo rozmawiam z rodzicami i widzę te różnice. Czasami mój tata opowiada mi o tym, że kiedyś podróże były znacznie utrudnione. Na co dzień nie myślę o Unii Europejskiej i czasami nie zdaję sobie sprawy z tego, jakie mamy szczęście, że jesteśmy jej częścią. Kiedy Wielka Brytania wyszła z Unii Europejskiej, zdałam sobie sprawę, że to nie jest nam dane na zawsze. Nie możemy zapominać o czasach, które były. Moja mama swoje dzieciństwo wspomina przez pryzmat paczek z zagranicy i utrudnionych wyjazdów. Tata brał udział w protestach jako student i był internowany. Teraz nie wyobrażam sobie podobnej sytuacji, ani strachu przed tym, że nie wiem, gdzie jest mój brat lub moje dziecko nie wraca do domu. Myślę, że warto mieć tę świadomość historyczną z tyłu głowy. Za granicą młodzi ludzie są w stanie oddzielić narodowość od polityki. Z drugiej strony młodzież ma ogromną siłę i wywiera wpływ na dorosłych, tak było chociażby w przypadki ekologii.  

Jak weto wpływa na wizerunek Polski w Unii Europejskiej? 

Myślę, że jeśli teraz wszystkie kraje zadają sobie pytania o polskie weto, to my na tym tracimy. Jeżeli prowadzimy nieprzewidywalną politykę, to zmniejsza się nasza wiarygodność. Kraje członkowskie są jak przedsiębiorstwa, jeżeli ktoś jest nieprzewidywalny, to inna firma nie będzie chciała nawiązać współpracy. Możemy się trochę oddalić jako wspólnota, ale mam nadzieję, że nie stracimy tej więzi. Kluczem jest osiągnięcie kompromisu. 

Więcej o: