Policja w przeszłości niejednokrotnie interweniowała w tym domu. Funkcjonariuszy wzywali zarówno matka, jak i syn. Jak się okazuje, kolejna z awantur doprowadziła do tragedii, w efekcie czego 65-latka usłyszała zarzut zabójstwa i trafiła do aresztu.
Rzecznik policji w Będzinie Paweł Łotocki powiedział w rozmowie z TVN24, że w ostatnią sobotę kobieta postanowiła "załatwić" pogrzeb swojemu synowi. - W sobotę 65-letnia kobieta zadzwoniła do zakładu pogrzebowego i poprosiła o przyjazd karawanu po odbiór zwłok - mówił.
Z uwagi na fakt, że do takich zgłoszeń nie dochodzi codziennie, pracownicy zakładu pogrzebowego byli zaniepokojeni. Z tego powodu postanowili zgłosić to do Wojewódzkiego Centrum Powiadamiania Ratunkowego, które z kolei przekazało sprawę na policję.
Po przyjeździe policji na miejsce w domu znaleziono zwłoki 45-latka, syna 65-letniej kobiety. - Zmarł wskutek ran zadanych nożem - opisał Łotocki. Na wtorek zaplanowana została sekcja zwłok, która ma wykazać dokładne przyczyny śmierci mężczyzny.
65-letnia Łucja K. w chwili przyjazdu funkcjonariuszy była pod wpływem alkoholu. Kiedy już wytrzeźwiała usłyszała zarzut zabójstwa, a także została aresztowana na trzy miesiące.
Rzecznik będzińskiej policji przekazał, że w rodzinie co jakiś czas dochodziło do awantur, głównie przy okazji spożywania dużej ilości alkoholu. - Były interwencje policji, którą wzywali raz matka, raz syn - mówił.