Apel pilskich medyków spotkał się z odzewem zaledwie jednej osoby. Z tego powodu poseł PiS postanowił włączyć się do pomocy. - Uważam, że od osób publicznych powinno się wymagać więcej i one powinny od siebie więcej wymagać. Nie każdy musi być wolontariuszem, ale każdy może dać coś od siebie - powiedział w rozmowie z portalem pila.naszemiasto.pl.
Polityk rozpoczął pracę w roli salowego na oddziale covidowym, powstałym w miejsce dawnego oddziału neurologii. Już w marcu utworzono tam oddział obserwacyjny dla osób z podejrzeniem koronawirusa. Od 29 października to już oficjalny oddział covidowy.
Marcin Porzucek zgłosił się do pomocy pomimo faktu, że w jego rodzinie odnotowane były już przypadki zakażenia. "Znał relacje z przebiegu choroby. Te lżejsze i te cięższe jak bardzo ciężkie zapalenie płuc. I to, że COVID-19 robi wyjątki tylko dla dzieci, ale jak masz już więcej niż 30 lat, to możesz już się bać" - czytamy w artykule pilskiego portalu.
"Wstaje o godzinie 6. Przychodzi do szpitala na godzinę 7., by bez pośpiechu i starannie założyć na siebie wszystkie ochronne warstwy, i punktualnie o godzinie 7.30 być już gotowym do pracy. Na oddziale rano są we trójkę: dwie salowe i on. Przed wydaniem śniadania stoliki pacjentów muszą być czyste i zdezynfekowane, więc czyści i dezynfekuje stoliki, a potem lustra, klamki, drzwi, parapety. Myje i odkaża toalety. Sprząta po śniadaniu" - opisuje obowiązki polityka serwis.
Sam Porzucek przyznał, że lekarze z pilskiego szpitala "stają na głowie, aby ratować pacjentów i zapewnić im niezbędną opiekę". - A jeżeli ktoś chce się osobiście o tym przekonać, to najlepszą drogą do tego jest właśnie wolontariat - zachęcił.