Kierowca zasłabł na trasie w Niemczech. W ostatniej chwili zadzwonił do szefa w Polsce, a ten wezwał karetkę

Kierowca firmy transportowej w trakcie pobytu w Niemczech źle się poczuł. Nie znając języka niemieckiego, nie był w stanie samodzielnie wezwać pomocy, dlatego zadzwonił do swojego szefa. Właściciel firmy z Wolsztyna przy pomocy policji wezwał dla niego karetkę, która dotarła na miejsce na czas.

"Dzień dobry, Jakub Gruszka z tej strony. Mam firmę transportową, mój kierowca w Niemczech ma jakiś problem. Dzwoni, że nawet nie jest w stanie wyjść z kabiny samochodu. Ma jakieś kłucie w klatce piersiowej. Pyta się, czy ja jestem w stanie mu wezwać karetkę. Na 112 nie byli w stanie mi pomóc, mówili, żeby dzwonić na komendę" - brzmiała część nagrania z rozmowy szefa firmy z policją, cytowana przez TVN24.

Kolejka do wyciągu w Krynicy Zdroju.Krynica-Zdrój. Tłumy przed stokiem narciarskim, a miasto się chwali

Szef firmy transportowej wezwał pomoc dla swojego kierowcy

Na nagraniu udostępnionym przez wolsztyńską policję słychać, jak dyżurny wypytuje szefa firmy o miejsce postoju kierowcy, markę pojazdu, znaki szczególne oraz jego numer telefonu. "Kierowca jest w Niemczech, mogę Panu podać nazwę miejscowości i współrzędne geograficzne. Miejscowość Reinsdorf. (...) To jest żółta scania, ciągnik o numerach rejestracyjnych..." - brzmiała dalsza część rozmowy.

W rozmowie z TVN24 Jakub Gruszka relacjonował dalszy przebieg sytuacji. - Moi kierowcy jeżdżą po całej Europie. Różne problemy zdarzało mi się dla nich załatwiać już przez telefon, ale karetki jeszcze nie wzywałem. W takiej sytuacji trzeba zachować zimną krew i możliwie sprawnie podać wszystkie dane. Ja na szczęście dokładnie wiedziałem, gdzie zatrzymał się mój pracownik - powiedział.

- Pierwszy raz zdarzyło mi się na dyżurze, że ktoś potrzebował pomocy za granicą. Wcześniej pracowałem jako zastępca naczelnika wydziału kryminalnego. Często potrzebowaliśmy informacji z zagranicy, a takie pozyskuje się przez Biuro Współpracy Międzynarodowej Policji w Warszawie. Dlatego dobrze wiem, w jakich sytuacjach trzeba ich prosić o pomoc. To był właśnie taki przypadek - opisuje z kolei dyżurny podkomisarz Rafał Płóciniczak, który odbierał zgłoszenie. Po trwającej niecałe cztery minuty rozmowie dyżurny policji przekazał wszystkie niezbędne dane specjalnej komórce w Warszawie.

Kierowca jest już w Polsce

Warszawska komórka przekazała dalej informacje funkcjonariuszom z Niemiec, którzy wysłali na miejsce karetkę pogotowia. Ambulans dojechał do kierowcy w ciągu 30 minut, jednak pomoc dotarła na czas. Mężczyzna ostatecznie trafił do szpitala w Zwickau, gdzie uzyskał niezbędną pomoc lekarską. - Obecnie przebywa już w Polsce, jest na zwolnieniu lekarskim. Nie jestem upoważniony, by informować o stanie jego zdrowia. Cieszę się, że udało się udzielić pomocy - dodaje Gruszka.

KsiądzMałopolska. Ksiądz molestował ponad 20 ministrantów. Opuścił areszt

Dyżurny policji, który odebrał zgłoszenie i przekazał je do funkcjonariuszy z Niemiec nie czuje się bohaterem. - Nie zrobiłem nic niezwykłego. Myślę, że każdy dyżurny na moim miejscu postąpiłby w ten sam sposób. Są ustalone schematy działania. W tym przypadku ze względu na wcześniejsze doświadczenie z pracy, mogłem szybko, wręcz automatycznie zareagować. Na tym właśnie polega moja praca - opisał.

Zobacz wideo Brno. Przebiegła na czerwonym świetle tuż przed maską radiozwozu. Policji pokazała wulgarny gest
Więcej o: