W niedzielę na twitterowym koncie KSP pojawiło się wiele wpisów na temat użycia gazu wobec Barbary Nowackiej, do którego doszło w sobotę podczas protestu w Warszawie, mimo że posłanka KO pokazywała legitymację poselską. Kilkukrotnie głos w tej sprawie zabierał także rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkomisarz Sylwester Marczak.
We wpisach na Twitterze KSP można m.in. przeczytać, że funkcjonariusz "użył ręcznego miotacza gazu krótko" i wyłącznie "w kierunku osoby, która pomimo licznych wezwań sprawiała wrażenie, że chce przedostać się przez kordon". W kolejnym wpisie KSP nazywa Nowacką "kobietą, która lekceważy komunikaty nadawane przez urządzenia nagłaśniające i wezwania policjantów". Stołeczna komenda opublikowała także nagranie z kamery jednego z policjantów, na którym przez chwilę widać Nowacką.
Tłumaczenia KSP na Twitterze wywołały falę komentarzy. Pojawiły się opinie o niszczeniu reputacji i zaufania do policji, a także zarzuty, że idzie ona w zaparte, zamiast przeprosić.
"Zniszczyliście reputację policji przez miesiąc. A pracowaliście na zaufanie przez 30 lat" - napisała na Twitterze posłanka KO Elżbieta Gapińska.
Renata Grochal skomentowała wpis, w którym KSP tłumaczy się, że "policjanci nie przebywają z politykami na co dzień i nie muszą znać każdego z nich". "Ale czytać chyba potrafią, czy też nie?" - zapytała dziennikarka "Newsweeka".
Paweł Graś, szef gabinetu przewodniczącego Europejskiej Partii Ludowej Donalda Tuska, był z kolei zaskoczony treściami, które pojawiają się w ostatnim czasie na twitterowym koncie KSP. "Ja myślałem, że to fejkowe konto jest. Czy ktoś, kto to prowadzi, może przestać kompromitować stołeczną policję? To zasłużona formacja jest!" - napisał.
"Policja dalej swoje... Oczywiście jedyna winna to Barbara Nowacka, która legitymacją poselską zaatakowała policjanta. Tak marnować 30 lat budowania zaufania" - skomentowała posłanka KO Małgorzata Tracz, odnosząc się do wpisu KSP z nagraniem, na którym przez chwilę widać Barbarę Nowacką.
"Nagranie wyraźnie pokazuje, że jedna osoba lekceważy komunikaty nadawane przez urządzenia nagłaśniające i wezwania policjantów. To kobieta, która podchodzi do policyjnego szyku i będąc tuż przy funkcjonariuszach, przepycha tarczę i wyciąga rękę przed samą twarz jednego z nich" - tak policja pisze o posłance, która przebywała tam z interwencją poselską, którą chroni immunitet poselski oraz która nie zachowywała się w sposób agresywny wobec funkcjonariuszy.
"Instytucja Policji powinna mieć odwagę przyznania się do błędu. Ukarania winnych. Przeproszenia. A na razie przyjęła fatalną taktykę 'pójścia w zaparte'" - zauważył dziennikarz Konrad Piasecki.
Podczas sobotniego protestu w Warszawie policja zatrzymała 11 osób. Większość z nich to osoby, które odmówiły podania swoich danych. Są trzy przypadki naruszenia nietykalności cielesnej i znieważenia funkcjonariuszy. Policjanci wylegitymowali ponad 900 osób, sporządzili ponad 450 notatek do sanepidu i ponad 370 wniosków o ukaranie pojedyncze mandatem.