Zwierzę urodziło się 10 listopada około godziny 2:24, jednak dopiero 26 listopada zoo we Wrocławiu poinformowało o tym, że pracownikom ogrodu udało się sfilmować narodziny młodego kanczyla filipińskiego. Joanna Kij z wrocławskiego zoo dodaje, że nie udało się to jeszcze nikomu na świecie.
"W świecie zoologicznym nasze nagranie wywołało prawdziwą sensację, bo nikt wcześniej nie widział jak przebiegają narodziny - czy matka chowa się na czas porodu, czy rodzi na stojąco, czy na leżąco, ile trwa poród, jak szybko kanczylek wstaje, kiedy zaczyna poszukiwać pokarmu u matki. Dzięki niemu na większość tych pytań znamy odpowiedź. Oczywiście trzeba je potwierdzić, przy kolejnych porodach, ale zrobiliśmy krok milowy dla ochrony oraz przetrwania tego gatunku" - dodano w opisie do filmu na stronie wrocławskiego zoo.
Na razie nie poznano płci małego myszojelenia, ale pracownicy zoo mają nadzieję, że to będzie samiec, ponieważ wśród 12 osobników w Europie, aż 11 to samice. Jedynym samcem jest Johnny English, który również mieszka w zoo we Wrocławiu.
Kanczyl filipiński to jeden z dziesięciu gatunków myszojeleni, który występuje tylko na ograniczonym obszarze wysp Balabac, Bugsuc i Ramos na Filipinach. Jest też jednym z najbardziej zagrożonych wyginięciem. Z tego powodu zdecydowano się na hodowle zachowawcze w ogrodach zoologicznych w Europie.
- Kanczyle prowadzą bardzo skryty tryb życia i jedyny raz udało się je sfilmować w naturze w 2016 roku. Stąd tak niewiele o nich wiadomo. U nas w zoo również trudno je obserwować. Chowają się przed ludźmi w gąszczu traw lub zakamarkach pagody. Dlatego zainstalowaliśmy kamery, które podglądają zwierzęta w dzień i w nocy - powiedział dyrektor zoo we Wrocławiu, biolog Radosław Ratajszczak.
Kanczyli filipińskich jest coraz mniej w ich naturalnym środowisku, czego powodem jest ograniczenie ich terytorium na rzecz plantacji palmy olejowej. - Kanczyle, kiedy poczują się dobrze, dość łatwo się mnożą i dość szybko dojrzewają płciowo. Niestety są bardzo wrażliwe na czynniki zewnętrzne, jak bakterie, grzyby czy pogodę, z którymi mamy do czynienia w Europie. Musimy bardzo o nie dbać i utrzymywać w określonych warunkach. Dlatego samice z Chester i Rotterdamu będą musiały poczekać, aż urodzi się u nas samiec i dorośnie. Wtedy pojedzie do jednej z tych grup. Wcześniej nie możemy ryzykować transportu samca czy samic w celach prokreacyjnych, bo to zbyt cenne zwierzęta - dodaje Ratajszczak.