Do tragedii doszło w Ostródzie w województwie warmińsko-mazurskim. 15-letnia Julia od dzieciństwa zmagała się z problemami kardiologicznymi. Miała już za sobą m.in. wszczepianie zastawki. W niedzielę (15 listopada) stan zdrowia dziewczyny się pogorszył. Stwierdzono u niej gorączkę, bóle głowy oraz wymioty.
Rodzice dziewczyny, nie czekając na dalszy rozwój wypadków, zadzwonili na pogotowie ratunkowe. "Super Express" informuje, że do domu 15-latki nie wysłano jednak karetki pogotowia. Lekarz ze szpitala w Ostródzie polecił, aby podać dziewczynie ibuprofen.
Następnego dnia w późnych godzinach wieczornych, rodzina dziewczyny ponownie zadzwoniła na pogotowie. U Julii pojawiły się nowe objawy w postaci bóli mięśni, które uniemożliwiały jej poruszanie się. Rodzina 15-latki usłyszała od lekarza dyżurnego, aby podwoić dawkę ibuprofenu. Kiedy to nie pomogło, rodzina jeszcze raz bezskutecznie domagała się przyjazdu karetki pogotowia.
We wtorek (17 listopada) w okolicach południa, 15-letnia Julia przestała oddychać. Tym razem na miejsce wysłano karetkę pogotowia. Zanim ratownicy dojechali na miejsce, ojczym dziewczyny musiał rozpocząć reanimację. Pomimo prób resuscytacji nie udało się uratować 15-latki.
Rodzina dziewczyny uważa, że gdyby dyspozytor od razu wysłał zespół ratownictwa medycznego, Julia by wciąż żyła - podaje "Super Express". Urząd Wojewódzki w Olsztynie zapowiada, że zajmie się wyjaśnieniem wszystkich okoliczności zdarzenia.