17 funkcjonariuszy Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie usłyszało łącznie 72 zarzuty - informuje portal tvn24.pl powołując się na doniesienia PAP. Zarzuty dotyczą stosowania tortur, przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków. Obejmują one okres od marca 2014 do kwietnia 2015 r.
Policjanci mieli przesłuchiwane osoby uderzać pałką, razić paralizatorem, kopać, bić i używać wobec nich gazu. Grozi im w zależności od postawionych zarzutów 3 lub 10 lat pozbawienia wolności. Jak informuje TVN24, niektórzy funkcjonariusze wciąż wykonują swoje obowiązki. Ich przełożeni czekają na zakończenie procesu i prawomocny wyrok. W 2015 r. dymisje po ujawnieniu sprawy złożyli komendanci miejski i wojewódzki.
- Gdy [policjant - red.] usiadł za biurkiem, zapytał, skąd miałem marihuanę. Gdy odpowiedziałem, zarzucił mi, że to nieprawda. Podszedł i lewą ręką uderzył mnie w twarz. Spadłem z krzesła na podłogę. Ręce miałem cały czas skute z tyłu, ale on zaczął mnie kopać. I ciągle zadawał to samo pytanie. W końcu wyjął paralizator. Pierwsze uderzenie dostałem w brzuch, potem kilkanaście razy w plecy. Gdy paralizator się rozładował, zrobił przerwę na doładowanie i znów dostałem taką samą serię - relacjonował w 2015 r. w rozmowie z 'Gazetą Wyborczą" przesłuchanie na olsztyńskiej komendzie jeden z zatrzymanych w tamtym okresie mężczyzn.
Do policjanta miał dołączyć drugi funkcjonariusz, który potraktował zatrzymanego gazem pieprzowym. - I znów mnie rzucili na podłogę. Jeden mnie trzymał, a drugi raził paralizatorem tak, że potem miałem całe plecy w strupach. To wszystko trwało sześć godzin - twierdził mężczyzna.
W ubiegłym roku jednemu z pokrzywdzonych sąd przyznał 30 tys. zł zadośćuczynienia wraz z odsetkami.