Po ostatniej rekonstrukcji rządu Jarosław Kaczyński wszedł w skład Rady Ministrów i z urzędu przysługuje mu ochrona Służby Ochrony Państwa. Jak wynika z informacji dziennikarzy Wirtualnej Polski, prezes PiS miał jednak złożyć pisemną rezygnację z ochrony SOP.
O tym, że Jarosław Kaczyński korzysta z ochrony firmy GROM Group, wiadomo od lat. Już w 2012 roku "Newsweek" ustalił, że miesięcznie za jej usługi PiS płaci ponad 100 tys. zł. Tygodnik "Polityka" w ubiegłym roku ujawnił, że PiS wydało ponad 2 miliony złotych na ochronę Kaczyńskiego z pieniędzy partyjnych pochodzących z subwencji. SOP i Kancelaria Prezesa Rady Ministrów odmówiły komentarza w tej sprawie.
Jak twierdzi informator z otoczenia Kancelarii Premiera w rozmowie z WP, Kaczyński obecnie nie opuszcza swojego domu bez ścisłej ochrony. Ochroniarze GROM jeżdżą z nim nie tylko do Sejmu i na Nowogrodzką, ale również - jak ustalili dziennikarze Oko.press - do kościoła.
Kaczyński przyjeżdża do KPRM w asyście tylko zaufanych GROM-owców. Obok gabinetu, w którym urzęduje wicepremier, mają swój pokój. Odprowadzają prezesa do gabinetu i przesiadują tam do chwili, kiedy wychodzi. Obok jest tylko pomieszczenie szefa gabinetu politycznego Kaczyńskiego - Michała Moskala
- czytamy w WP.
Najbardziej zaufanym człowiekiem wicepremiera jest Wojciech Grabowski, wiceprezes firmy ochroniarskiej. Poza nim do Kaczyńskiego ma dostęp tylko zaufane grono ochroniarzy.
Wicepremier Kaczyński, żeby zrezygnować z ochrony SOP, miał złożyć pisemny wniosek, który musiał uzasadnić. Gdyby polityk poniósł jakiś uszczerbek na zdrowiu z winy ochroniarzy, to odpowiedzialna będzie firma GROM Group. Podobno prezes PiS nie ma zaufania do byłych funkcjonariuszy BOR. Z usług GROM Kaczyński korzysta już od 10 lat i "nie zamierza zmieniać swoich przyzwyczajeń".
Odkąd PiS przejął władzę, firma zyskuje coraz więcej państwowych klientów. Do podmiotów ochranianych przez GROM dołączyły między innymi TVP, Poczta Polska i PZU.