Już w ubiegłym tygodniu informowaliśmy, że do zabezpieczania protestów w środę oddelegowano funkcjonariuszy z Biura Operacji Antyterrorystycznych. To oni używali pałek teleskopowych wobec protestujących. Teraz, jak podaje RMF FM, okazuje się, że mieli także broń palną.
Rozgłośnia wskazuje, że policjanci z pododdziałów zwartych "z reguły zabezpieczają zgromadzenia bez broni - zostawiają ją w depozycie". Chodzi m.in. ograniczenia związane z używaniem broni palnej w tłumie lub ryzyko jej utracenia np. podczas przepychanek.
RMF FM podaje, że według kierownictwa policji funkcjonariusza BOA nie tworzyli oddziałów zwartych. W rzeczywistości jednak działali podobnie jak policjanci prewencji, na przykład tworzyli kordon z policjantami w mundurach.
Środowy protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji odbywał się w kilku punktach stolicy. Protestujący pojawili się m.in. pod całkowicie odgrodzonym przez policję Sejmem, a gdy dojście przed budynek zostało zagrodzone przez policjantów, duża ich grupa zgromadziła się na placu Powstańców Warszawy, w którego pobliżu siedzibę ma redakcja TVP. Legitymowanie i zatrzymania odbywały się w różnych częściach miasta. Warszawska policja poinformowała, że podczas demonstracji Strajku Kobiet zatrzymano ponad 20 osób.