- Los kardynała McCarricka, czyli jego deklasacja do stanu świeckiego, los kardynała Gulbinowicza, są tymi przykładami, które dowodzą, że przynajmniej Watykan i ta frakcja - bo tam też toczy się walka na śmierć i życie - jest zdecydowana konsekwentnie implementować wykładnię polityka Franciszka o "zero tolerancji". Nie werbalnie, jak to czynił Jan Paweł II, tylko w katolickiej realpolitik - powiedział w RMF FM prof. Arkadiusz Stempin, politolog i watykanista.
Jak stwierdził, odebranie Gulbinowiczowi przywilejów kardynała było "lekką degradacją", która została "podjęta przez Watykan w sposób bezkompromisowy". - To by znaczyło, że jeśli młyny watykańskie mielą powoli, to w tej chwili bezlitośnie dla sprawców - ocenił.
Prof. Stempin zapytany, jak można wyjaśnić zarzuty kierowane wobec kard. Dziwisza, odpowiedział: - Najlepiej, jeżeli zajmie się tym komisja watykańska, nie polska komisja kościelna, bo prawdopodobnie kard. Dziwisz wie tyle na temat przypadków krycia pedofilii przez Watykan, że naruszyłoby to watykańską rację stanu.
Jak dodał, komisja watykańska ma lepsze instrumenty niż "komisja utworzona przez polskich biskupów, w większości kolegów kardynała Dziwisza".
Z wyemitowanego w ubiegłym tygodniu przez TVN24 reportażu "Don Stanislao. Druga twarz kardynała Dziwisza" wynika, że kardynał Stanisław Dziwisz mógł brać udział w tuszowaniu nie tylko polskich, lecz także światowych skandali pedofilskich. Chodzi m.in. o sprawę molestowania w Legionie Chrystusa oraz sprawę oskarżonego o pedofilię amerykańskiego kardynała, Theodore'a McCarricka. Na reportaż zareagował m.in. prymas Polski abp Wojciech Polak. Powiedział, że "komisja ws. kardynała powinna powstać jak najszybciej".
10 listopada Watykan opublikował raport Sekretariatu Stanu dotyczący Theodore’a McCarricka - amerykańskiego kardynała, który w ubiegłym roku został definitywnie wydalony ze stanu duchownego z powodu pedofilii. Opracowanie raportu zlecił papież Franciszek.
Prace nad dokumentem liczącym blisko 450 stron trwały 2 lata. Przesłuchano ponad 90 świadków. Z raportu wynika, że pierwsze, anonimowe oskarżenia pod adresem Theodore’a McCarricka o nadużycia seksualne pojawiły się połowie lat 90-tych. W raporcie nazwisko kard. Dziwisza pada ponad 40 razy. Wynika z niego, że amerykański duchowny wysłał list do sekretarza Jana Pawła II, w którym przekonywał, że nie miał "żadnych kontaktów seksualnych". To właśnie treść dokumentu miała zaważyć na tym, że McCarrick - na którym ciążyły już wtedy oskarżenia o molestowanie seksualne dzieci w latach 1971-1972 - piął się w kościelnych strukturach. Z raportu wynika, że po przeczytaniu listu kardynał Dziwisz osobiście zabiegał, by nominować McCarricka na kardynała. Miał się przy tym powoływać na wolę papieża Jana Pawła II, który początkowo chciał odstąpić od nominacji McCarricka, ale zmienił zdanie po rozmowie Dziwiszem.