Zatrzymania na proteście Strajku Kobiet. Samotna matka wciągnięta do radiowozu i wywieziona za Warszawę

Na proteście solidarnościowym ws. aresztowania uczestniczki protestów kobiet policja zatrzymała kolejne osoby. Według Strajku Kobiet było ich 11. Jedną z zatrzymanych ma być pani Paulina, matka samotnie wychowująca dwoje dzieci. Kobieta miała zostać wywieziona poza Warszawę i odmówiono jej kontaktu z prawnikiem.

Po proteście Strajku Kobiet w środę - po którym policja była oskarżana o nadużycie siły - dokonano kolejnych zatrzymań. Tym razem chodziło o uczestników demonstracji solidarnościowej przed Sądem Okręgowym w Warszawie.

Podczas środowych demonstracji doszło do użycia siły przez policję Wśród antyterrorystów wrze po akcji podczas demonstracji

Miał on decydować o areszcie dla kobiety, która jest podejrzana o napaść na funkcjonariusza i udział w zbiegowisku na jednym z pierwszych protestów po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. 

Według Strajku Kobiet na stosunkowo niewielkiej demonstracji policja miała zatrzymać 11 osób, z czego większości nie wypuszczono do wieczora. W relacjach z protestu widać, że w doszło do szarpaniny z policjantami. Jeden z funkcjonariuszy pchnął mężczyznę tak, że ten z impetem przewrócił się i uderzył głową w chodnik.

Zatrzymani wywożeni poza Warszawę 

Onet.pl opisuje, że jedną z zatrzymanych osób jest pani Paulina. To matka samotnie wychowująca dwoje dzieci. Choć tłum próbował jej bronić, została wciągnięta do radiowozu i zabrana przez policję.

Zatrzymani mieli zostać najpierw zabrani do jednego z komisariatów w Warszawie, a następnie wywiezieni poza miasto. Aktywiści ze Strajku Kobiet (i nie tylko) wielokrotnie wskazywali, że takie działanie to celowa taktyka policji. Ma to uniemożliwić protesty solidarnościowe pod komendami policji w Warszawie. Ponadto bywa to dodatkowym problemem dla zatrzymanych, którzy muszą później wrócić do Warszawy po wyjściu z aresztów w Grodzisku Mazowieckim czy Legionowie.

Protesty w Warszawie, Krakowie i Poznaniu. Protesty w Warszawie, Krakowie i Poznaniu. "Wszystkich nas nie zamkniecie"

Według przyjaciela pani Pauliny cytowanego przez Onet kobiecie odmówiono kontaktu z prawnikiem, który przyjechał na miejsce. Policja z Grodziska Mazowieckiego stwierdziła, że nie ma informacji o przewiezionych do tamtejszego aresztu osobach.

Więcej o: