Po udziale w środowym proteście Strajku Kobiet Włodzimierz Czarzasty próbował przedostać się do budynku Sejmu, szczelnie odgrodzonego przez policyjne zasieki. Wicemarszałek nie miał przy sobie legitymacji poselskiej, ale o jego tożsamość zaświadczyła posłanka Anna-Maria Żukowska. Mimo tego policja blokowała politykowi wejście do parlamentu. Posłowie Lewicy informują, że wobec wicemarszałka użyto siły. Krzysztof Gawkowski stwierdził z mównicy sejmowej, że jeden z liderów Lewicy został "pobity".
Według Żukowskiej działania policji były nadmierne i niepotrzebnie eskalowały całą sytuację. Posłanka uważa, że policja zachowała się nieprofesjonalne i pokazała nieznajomość przepisów. Komendant Stołeczny Policji skierował od razu w miejsce incydentu policjantów Wydziału Kontroli celem wyjaśnienia wątpliwości - przekazał nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik KSP. Czarzasty zapowiedział, że nie będzie składał skargi na policjantów, mimo że sytuacja była nieprzyjemna.
W trakcie protestu na placu Powstańców Warszawy (siedzibę ma tam Telewizyjna Agencja Informacyjna), policjanci - w tym nieumundurowani - użyli gazu łzawiącego - potraktowana nim została m.in. posłanka Lewicy Magdalena Biejat.
Zdarzenia z udziałem posłów Lewicy skomentował na antenie TVN24 Michał Wójcik, minister-członek Rady Ministrów. - Miałem okazję być wczoraj wieczorem w czasie sesji Sejmu i widziałem te zdarzenia. Po pierwsze, jeżeli chodzi o pana marszałka Czarzastego, to jak słyszałem jego kolegę z Lewicy, który wyszedł na mównicę i powiedział, że został pobity, to oczami wyobraźni widziałem zupełnie coś innego niż to, o czym później sam pan marszałek Czarzasty mówił, że został popchnięty po prostu przez kogoś - powiedział Wójcik. Podkreślił, incydent z udziałem Czarzastego wyglądał "zupełnie inaczej" niż opisywali to posłowie Lewicy.
Na pytanie, czy dobrym standardem jest to, że policja popycha wicemarszałka Sejmu, minister oświadczył: - Wolałbym, żeby pan marszałek Czarzasty, zamiast przebywać wśród uczestników protestu, siedział razem z nami i głosował, bo taki jest jego obowiązek.
Dopytywany o potraktowaną gazem posłankę Biejat, odparł natomiast, że "policja stosuje adekwatne środki". - Jeżeli jest się w tłumie, ja nie widziałem tej sytuacji, więc trudno mi tu się tu jednoznacznie odnieść do tego, ale jeżeli policja widzi, że dzieją się rzeczy, na które przywalenia nie ma, to stosuje adekwatne środki - mówił Wójcik w TVN24.
Minister odniósł się też do środowego wystąpienia wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego. W Sejmie prezes PiS zwrócił się do polityków opozycji, którym w kontekście protestów Strajku Kobiet zarzucił, że mają "krew na rękach". Na płynący z ław poselskich okrzyk "Będziesz siedział!", lider Zjednoczonej Prawicy zareagował następującymi słowami:
Jeżeli w Polsce będzie praworządność, to wielu z was będzie siedzieć.
- Pan prezes nawiązywał między innymi do podżegania przez polityków opozycji - niektórych z nich - do wychodzenia na ulicę. Czy to jest normalne w czasach pandemii, gdzie 600 osób dziennie umiera? Czy to jest normalne? Prezes mówił to w tym kontekście, że to jest niedopuszczalne - powiedział Wójcik.
- [Kaczyński - red.] ma prawo to powiedzieć i bardzo dobrze. Biłem brawo właśnie, że pan prezes to powiedział. Znakomite było to wystąpienie. A państwo nie zauważacie, że opozycja krzyczała i co krzyczała w tym czasie - podkreślił członek rządu. Określił też okrzyki posłów opozycji jako "skandaliczne".