Przy ulicy Żurawiej w Białymstoku powstaje szpital tymczasowy dla pacjentów zakażonych koronawirusem. Prace mają zakończyć się do końca listopada. Kontrolę nad szpitalem sprawować będzie natomiast dyrekcja Uniwersyteckiego szpitala Klinicznego w Białymstoku. Placówka pilnie poszukuje więc nowych pracowników. W internecie pojawiły się ogłoszenia pracy na wolne stanowiska.
Uniwersytecki Szpital Kliniczny w Białymstoku poszukuje w sumie ponad 230 osób, które mogą znaleźć zatrudnienie na pełen etat w szpitalu tymczasowym. Jak podaje "Kurier Poranny", są to głównie umowy o pracę na okres próbny:
W wymaganiach dla ratownika medycznego znalazło się m.in. wykształcenie średnie zawodowe i dyplom ukończenia kursu ratowniczego. Pracownik musi być gotowy na pracę w systemie zmianowym oraz głównie z pacjentami zakażonymi lub podejrzewanymi o zakażenie koronawirusem. Pensja brutto w granicach od 2 255 do 2 360 złotych może jednak nie być zbyt zachęcająca.
Oferta pracy dla ratownika medycznego szpitala tymczasowego w Białymstoku. fot. aplikuj.pl
Oferowane wynagrodzenie zostało skrytykowane na portalach społecznościowych. Użytkownicy zwracają uwagę na to, że osoby narażające swoje zdrowie w walce z epidemią koronawirusa dostają śmiesznie niskie pieniądze. W związku z ogromną liczbą negatywnych wpisów, w sprawie wypowiedziała się rzeczniczka prasowa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
- To jest goła podstawowa pensja, którą dostają u nas ratownicy medyczni. Do tego trzeba doliczyć dodatki. To są różnego rodzaju dyżury, świąteczne, nocne, nadliczbowe, medyczne, więc to powoduje, że pensja automatycznie rośnie. Trzeba doliczyć do tego ten tzw. dodatek covidowy, co prawda ustawa jeszcze nie jest opublikowana, ale minister zdrowia zapewnia, że ten dodatek będzie wypłacony i naliczony od listopada. Więc jak wszystko policzymy z dodatkami, to będzie to przynajmniej drugie tyle, co jest podane w ofercie - powiedziała Katarzyna Malinowska-Olczyk w rozmowie z Onetem.