Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski w rozmowie w Radiu ZET został poproszony o komentarz do ostatnich doniesień na temat kardynała Stanisława Dziwisza. Duchowny w 2012 roku przekazał kard. Dziwiszowi list, w którym opisał sprawy siedmiu księży, którzy dopuścili się wykorzystywania seksualnego czy współpracy z SB. Kardynałowi zarzuca się, że nic nie zrobił w tych sprawach.
Ksiądz twierdzi, że kardynał Dziwisz wprost powiedział mu, by nie ujawniał współpracy księży ze Służbą Bezpieczeństwa:
Początkiem tego wszystkiego była zadeptana lustracja w Kościele. Lata 2006-2007, kiedy ksiądz kardynał Dziwisz przyjechał z Watykanu, były bardzo wielkie oczekiwania i on pierwszy dał hasło, by tego nie ujawniać. Niestety później były kolejne etapy. Do księdza kardynała zwracałem się kilkakrotnie. To był krok do przodu i krok do tyłu, dwukrotnie ksiądz kardynał mnie zakneblował. Naciskał, by książka się nie ukazała. Kiedy już książka "Księża wobec bezpieki" miała się ukazać, to przyjechał do mnie i powiedział, że on się już z tym pogodził, ale żebym nie pisał o skandalach obyczajowych na tle homoseksualnym, żeby już nie drążyć dalej sprawy. Jest bardzo wiele informacji na temat zaniedbań kardynała Stanisława Dziwisza (...). Ksiądz kardynał mnie zablokował. Nie chciał, abym drążył sprawę pedofilii
- powiedział. Ksiądz Isakowicz-Zaleski miał również problemy po publikacji książki "Chodzi mi tylko o prawdę", napisanej z Tomaszem Terlikowskim. Duchowny mówi, że "był przesłuchiwany prawie jak przestępca na radzie kapłańskiej".
Ksiądz mówił dalej, że przy takiej "lawinie" informacji na temat zaniedbań duchownych, jedyną możliwością na oczyszczenie sytuacji jest "oczyszczenia Kościoła". Duchowny odniósł się także do pozwu, który wytoczyła mu tarnowska kuria.
- Wiele osób ma pretensje o zamiatanie spraw pedofilii pod dywan. Zamiast wyjaśnianie spraw są próby blokowania tak jak w moim przypadku, pozwami do sądów cywilnych. Okazuje się, że winny nie jest ten, co molestował, ale ten, który to opisał. Kościół szuka spisków, a nie wyjaśnienia - mówi dalej. Według Isakowicza-Zaleskiego sprawa ta będzie precedensowa, ponieważ pokazuje, że Kościół nie jest skłonny mierzyć się z prawdą. Duchowny zastanawia się także, skąd diecezja nagle zdobyła fundusze na adwokatów z Warszawy, skoro mogła to zrobić w obrębie sądu kościelnego.
Ksiądz Isakowicz-Zaleski podkreśla, że Watykan dłużej nie będzie tolerował ukrywania pedofilii, a widać to po ostatnich decyzjach papieża Franciszka. - Potrzeba otworzenia Kościoła, a nie zamykania i kneblowania. Polski Kościół boi się rozliczeń, a to nieprawda, że ujawnienie trudnych spraw zaszkodzi Kościołowi. Trzeba wybrać nowych ludzi, jest wielu gorliwych pasterzy, którzy potrafią oczyścić Kościół. Znam wielu prawych księży, którzy się nie przebijają - podsumował.