Prof. Ćwiąkalski o Bąkiewiczu: Zarzuty, które można mu postawić zależą od jego roli w demonstracji

- Dołożyliśmy wszelkich możliwych starań, żeby nie doszło do eskalacji - przekonywał Robert Bąkiewicz. Takie stanowisko rozmija się z tym, co można zobaczyć na filmach ze środowych manifestacji, na których prezes "Marszu Niepodległości" jest blisko miejsc, w których rzucano race. O to, czy Bąkiewicz może usłyszeć zarzuty, spytaliśmy karnistę, profesora Zbigniewa Ćwiąkalskiego.

Z profesorem Zbigniewem Ćwiąkalskim z Katedry Prawa Karnego Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozmawialiśmy o wydarzeniach, które miały miejsce w środę podczas Marszu Niepodległości w Warszawie. Na nagraniach, które są zamieszczone w sieci widać agresję ze strony demonstrantów i funkcjonariuszy. Jak co roku, podczas Marszu Niepodległości doszło do aktów przemocy, wandalizmu i rzucania rac. Policja użyła gazu pieprzowego i broni gładkolufowej.

Maria Lipińska: - Jakie są szanse na to, że Robert Bąkiewicz usłyszy zarzuty organizacji nielegalnego zgromadzenia?

Prof. Zbigniew Ćwiąkalski: - Wszystko zależy od tego, jaka była jego rola w tym zdarzeniu. Ma znaczenie, czy był organizatorem niedozwolonej manifestacji. Nie potrafię tego powiedzieć bez znajomości materiału dowodowego.

- Bąkiewicz był organizatorem marszu.

- Tak, ale z tego co wiem, to pierwotnie była zgłoszona forma przejazdu samochodowego. Nielegalną manifestacją był udział osób pieszych i nielegalne zgromadzenie. W tym wypadku, w zależności od zebranych dowodów w grę może wchodzić podżeganie do popełnienia przestępstwa. Pytanie tylko, czy to Bąkiewicz zachęcał do takiej formy udziału. Jeżeli on to organizował, to może odpowiadać za organizację nielegalnej manifestacji.

- Co jeśli znajdą się dowody na podżeganie do udziału w nielegalnym zgromadzeniu?

- Jeśli nakłaniał do tego uczestników, to może usłyszeć zarzuty. Tutaj najważniejsze są zgromadzone materiały dowodowe.

Zniszczenie pracowni artystycznej

- Czy organizator może odpowiadać za podpalenie mieszkania poprzez wrzucenie racy na balkon przez jednego z uczestników?

- Raczej wątpliwe, żeby organizator był współsprawcą tego przestępstwa. Odpowiadać może tylko ten, który tę racę rzucił. W grę może wchodzić udział w zbiegowisku, podczas którego dochodzi do niszczenia mienia. Wszystko zależy od tego, czy był to spontaniczny czyn, bo zobaczył dwa piętra wyżej symbol Strajku Kobiet, czy też działanie zorganizowane. Policja będzie dochodzić czy było to działanie zbiorowe. Wydaje mi się, że raczej było to działanie jednej osoby.

- Jak będzie rozpatrywane dewastowanie mienia przez uczestników Marszu Niepodległości?

- W takim wypadku odpowiadają ci, którzy dewastowali. Może być to odpowiedzialność kilku osób, czyli surowsza kwalifikacja, gdzie uczestnicy wspólnie dopuszczają się do zamachu na czyjeś mienie.

Zbiorowa odpowiedzialność

- Osoby, które szły w tym tłumie osób, ale nie dopuszczały się niszczenia mienia, również mogą odpowiadać karnie?

- Tak, mogą w tym wypadku odpowiadać za wykroczenie. Policja zatrzymała kilkadziesiąt osób i przypuszczalnie ci poszczególni uczestnicy usłyszą zarzuty w zależności od tego, jaki był ich udział w tym zdarzeniu.

Zobacz wideo Tak wyglądał Marsz Niepodległości. Okrzyki "PiS, PO - jedno zło"

- Jak ocenia Pan organizowanie takiego zgromadzenia, czy jest ono potrzebne, szczególnie w czasach pandemii?

- To wszystko zależy od sposobu, w jaki świętujemy rocznicę odzyskania niepodległości. Jeśli to ma polegać na tym, co od lat realizują narodowcy, czyli burdach i przemarszu, to trudno coś takiego akceptować. Manifestowanie z powodu Święta Niepodległości nie jest niczym nagannym. Wszystko zależy od tego, jaki ma przebieg. W tej chwili te zapowiedzi ministra Kamińskiego o surowym traktowaniu uczestników nielegalnych zgromadzeń to w mojej ocenie jest aluzja do Strajku Kobiet. 

- Prokuratorzy dostali polecenie, aby jak najszybciej stawiać zarzuty uczestnikom Strajku Kobiet, czy taki przyspieszony tryb dochodzeniowy również zostanie zastosowany do uczestników Marszu Niepodległości?

- Na razie nic nie wskazuje na to, żeby jednakowo traktowano uczestników Strajku Kobiet i narodowców. Niedawno pani prokurator, która chciała stawiać zarzuty mężczyźnie, który świadomie potrącił dwie osoby podczas Strajku Kobiet, nie mogła postawić zarzutów, jakie zakładano na początku. On ma odpowiadać tylko za wykroczenie, a nie narażanie na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Jeżeli włączą się czynniki polityczne, to mogą odpowiadać z przymrużeniem oka i z dużą taryfą ulgową tak, jak miało to miejsce do tej pory. Wtedy może skończyć się na mandatach.

Zawiadomienie do prokuratury

Posłanka Lewicy Monika Pawłowska złożyła w czwartek zawiadomienie do prokuratury w sprawie Roberta Bąkiewicza. Polityczka zawiadomiła o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezesa "Marszu Niepodległości" w sprawstwie pomocniczym, polegającym na narażeniu ludzi na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. 

Więcej o: