We wtorek poszedł ze znajomymi na marsz protestu przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnemu o zakazie aborcji embriopatologicznej. Podczas protestu na Placu Trzech Krzyży pan Michał został uderzony w twarz przez działacza ONR po ostrej wymianie słownej. Policja nie zareagowała. Parę godzin później wraz z innymi protestującymi skierował agresję słowną w stronę funkcjonariuszy, podkreślał brak działania mundurowych wobec kontrmanifestantów. Kiedy policja wzywała do rozproszenia się tłumu, doszło do zatrzymania pana Michała. Jak opowiada, został dotkliwie pobity w radiowozie i potem na komisariacie.
Pytali: „Jesteś taki, ku.., twardy? Chcesz iść na solo?” i śmiali się, że nie jest w stanie się z nimi zmierzyć. - Z reguły nie jestem aż tak konfrontacyjny, ale na te słowa opowiedziałem: „no to się kur... zatrzymajmy, rozkujcie mnie!”. Zaczęło się kopanie
- opowiada pan Michał portalowi Onet.
Jak twierdzi, policjanci sugerowali również w wulgarny sposób, że jest gejem i czynili obraźliwe uwagi w jego stronę. Część znajomych zatrzymanego "mogła sprawiać takie wrażenie i stąd pewnie wysnuli taki wniosek". Funkcjonariusze nie reagowali także na prośby o kontakt z adwokatem.
Fragment uzasadnienia o postawieniu zarzutów przeciwko panu Michałowi brzmiał następująco: „zatrzymany dokonał naruszenia nietykalności osobistej interweniujących funkcjonariuszy podczas i w związku z wykonywanymi przez nich obowiązkami służbowymi w ten sposób, że odepchnął i kopał ich po nogach. Tego czynu dopuścił się działając publicznie i bez powodu, okazując przez to rażące lekceważenie porządku publicznego”.
Dr Hanna Machińska, prawniczka, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich, która nadzoruje prace Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur o zatrzymaniu pana Michała mówi Onetowi:
Policjanci pobili go w czasie, gdy był przewożony radiowozem. Mogą teraz tłumaczyć się na różne sposoby. Ale nawet jeśli on stawiał opór – a tego nie wiemy – to przecież mieli przewagę liczebną. A on był jeden. Ktoś będzie musiał ponieść odpowiedzialność za to, co zrobiono temu człowiekowi.
Nadkom. Sylwester Marczak odniósł się do pytań dziennikarzy o to, co zdarzyło się w radiowozie. Zapewnił, że jeśli wpłynie odpowiednie pismo to sprawa zostanie wyjaśniona.
Jesteśmy zaskoczeni formą działania Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur. Niestety informacje, od kogo te zarzuty pochodzą, otrzymaliśmy od dziennikarzy, a nie od KMPT. Mogę w tej chwili jedynie wskazać, że w tym przypadku mamy do czynienia z osobą, która m.in. naruszyła nietykalność i znieważyła policjantów. Ten mężczyzna zachowywał się agresywnie. Nie reagował na wezwania.