Onet opisuje, jak przebiegały zorganizowane we wrześniu uroczystości. Chodzi przede wszystkim o promocję na pierwszy stopień oficerski 158 absolwentów Studium Oficerskiego oraz Kolegium Wojskowo-Lekarskiego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, która odbyła się 12 września oraz przysięgę 131 podchorążych pierwszego roku - 25 września. W obu przypadkach, jak informuje portal, nie przestrzegano zasad sanitarnych związanych z epidemią koronawirusa. Na zdjęciach z wydarzeń widać, że uczestnicy nie noszą maseczek. Nie jest też stosowany dystans.
Co innego twierdzi AWL, według której obie uroczystości odbywały się w reżimie sanitarnym. Tymczasem portal wskazuje, że maski pojawiły się dopiero na 30 września na inauguracji roku akademickiego. Nie wszyscy jednak ją nosili, przykładem jest choćby szef Ministerstwa Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak.
Onet podaje, wkrótce po uroczystościach pojawiły się pierwsze zakażenia. Łącznie koronawirusem miało zakazić się ok. 600 studentów i 150 przedstawicieli kadry dydaktycznej. Uczelnia wysłała podchorążych na kwarantannę, zostali zamknięci w pokojach po osiem osób. Według rozmówców portalu nie podawano im ciepłych posiłków.
Kolejna grupa studentów otrzymała dodatnie wyniki testów w 21 października. Z informacji AWL i MON wynika, że podchorążych skierowano do izolatoriów i żaden z nich "nie odbywa izolacji w warunkach domowych". Co innego twierdzą podchorążowie i ich rodzice. "W dzień po otrzymaniu kolejnych dodatnich wyników, 22 października, dowódcy kompanii powiedzieli podchorążym, że mogą zostać na AWL, kontynuować kwarantannę w szpitalu w Bolesławcu lub jechać do domu" - czytamy w Onecie. Portal podaje, że wiele osób wracało do domów własnymi samochodami bądź motocyklami, przebywając setki kilometrów i zatrzymując się po drodze na stacjach benzynowych. Następnego dnia nakazano im udać się do 23. Wojskowego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego w Lądku-Zdroju. Uczelnia twierdzi, że w tym przypadku transport odbywał się autokarami i "zgodnie z zachowaniem wszelkich zasad reżimu sanitarnego". Jednak według relacji podchorążych i w tym przypadku korzystano z własnych samochodów, a autokary się pojawiły dopiero po tym, gdy część z nich odmówiła i zwróciła uwagę na zagrożenie związane z taką podróżą.
30 października zrobiono podchorążym testy, część z nich po uzyskaniu negatywnych wyników wypuszczono do domów, ale - informuje Onet - wiele testów dało niejednoznaczny wynik. Wiele osób więc nadal tam przebywa.