Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział pomoc dla handlowców, którzy ucierpią w związku z zamknięciem cmentarzy. Zgodnie z jego deklaracją "terenowe oddziały ARiMR i KOWR odkupią od producentów i sprzedawców kwiaty i rośliny, które byłyby sprzedawane w tych dniach przed cmentarzami". Szef rządu dodał, że z funduszu covidowego zrefundowane zostaną też koszty samorządów, które prowadzą podobną akcję.
"Proszę raz jeszcze o zrozumienie dla tej trudnej decyzji, którą musieliśmy podjąć ze względu na pandemię" - napisał premier na Facebooku.
Rada Ministrów ogłosiła zamknięcie cmentarzy na najbliższe dni w piątek po południu - na godziny przed wejściem tej decyzji w życie. W dniach i tygodniach poprzedzających Dzień Wszystkich Świętych wielokrotnie pytano o zamknięcie cmentarzy - politycy zapewniali, że taka decyzja najprawdopodobniej nie zostanie podjęta.
Oburzenia z powodu ogłoszeniem decyzji o zamknięciu cmentarzy nie kryją sprzedawcy, którzy mieli przygotowany towar - szczególnie kwiaty - do sprzedawana w najbliższe dni, a także samorządy. Tylko władze Warszawy wyliczają, że już poniosły koszty ok. miliona złotych w związku z utworzeniem specjalnych "cmentarnych" linii autobusowych i innymi przygotowaniami. Rafał Trzaskowski zapowiedział, że handlarzom zostanie zwrócona opłata za zajęcie pasa ruchu.
Jeszcze przed zapowiedzią premiera ws. odkupienia kwiatów mieszkańcy wielu polskich miast sami zaczęli kupować chryzantemy i inne kwiaty oraz znicze od handlarzy, by ich wesprzeć.
"Niestety wielu handlowców i producentów przez nieodpowiedzialność rządu i jego chaotyczną decyzję dotyczącą zamknięcia cmentarzy tuż przed 1 listopada znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. Zostali z towarem. Trzeba im pomóc. Ja kupiłam!" - napisała posłanka KO Monika Wielichowska.
Z wpisów w mediach społecznościowych wynika, że wielu kwiaty zabrało do domów lub ustawiło w miejscach pamięci. Niektórzy zaś zanieśli je przed biura PiS. Już w ostatnich dniach przed biurami partii rządzącej ustawiano znicze w ramach protestów dot. prawa aborcyjnego.
Chryzantemy i świeczki ustawiono m.in. przed biurem PiS w Szczecinie.
Niektórzy sprzedawcy nie liczą na wsparcie i już pozbywają się kwiatów. Było tak m.in. na jednym ze stoisk we Wrocławiu. "Sprzedawcy przy cmentarzach są załamani. Doniczki z kwiatami lecą do kosza, nie liczą na żadne wsparcie" - poinformował reporter Mateusz Czmiel.