Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, który uznał że przepis dopuszczający legalną aborcję ze względu na ciężkie wady lub nieuleczalną chorobę płodu jest niezgodny z Konstytucją, w całej Polsce wybuchły protesty. Pod biurem poselskim Małgorzaty Golińskiej z PiS w Szczecinku protestowała grupa kilkudziesięciu kobiet. Pomiędzy młodymi kobietami i księdzem, który pojawił się na miejscu, doszło do utarczki słownej.
O sprawie jako pierwszy poinformował lokalny portal Temat Szczecinecki. Duchowny przywitał protestujących stwierdzeniem "PiS przyszedł". W odpowiedzi usłyszał hasła "Tu jest Polska, nie Watykan!", "Wracaj do kościoła!" oraz "Masz macicę? Nie, to wypie*****!".
Po chwili głośnej wymiany zdań ksiądz rzucił na ziemię bursę służącą do przenoszenia Najświętszego Sakramentu i powiedział jednej z dziewczyn, aby ją podniosła. Okazało się, że bursa jest pusta. Wymiana zadań pomiędzy duchownym i protestującymi trwała jeszcze kilkanaście minut. "Idźcie do domu, bo wy nie macie racji" - powiedział ksiądz po zakończeniu manifestacji.
Później ksiądz był widziany w okolicach ul. Bohaterów Warszawy, gdzie pokazywał kierowcom nieprzyzwoite gesty.
Do zachowania księdza odniosła się Diecezja Koszalińsko-Kołobrzeska. Kuria podkreśliła, że zachowanie duchownego było jego "prywatną decyzją" i diecezja się pod nią nie podpisuje.
"To jest ksiądz, który jest w tym momencie urlopowany, czyli nie pełni żadnej funkcji w diecezji. To, co się tam wydarzyło, było jego prywatną decyzją, diecezja w żaden sposób się pod tym nie podpisuje" - powiedział Wojciech Parfianowicz, rzecznik prasowy kurii, cytowany przez TV Gawex.
Rzecznik odniósł się również do nieprzyzwoitych gestów, który duchowny kierował w stronę kierowców. "Jeżeli takie zachowania faktycznie miały miejsce, to oczywiście są one absolutnie niedopuszczalne, niezależnie od tego, kto takie rzeczy czyni, a już tym bardziej ksiądz" - dodał.