Po orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego w wielu miastach odbywają się protesty. W czwartek sędziowie Trybunału Konstytucyjnego uznali, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z Konstytucją.
Tłumy zebrały się w poniedziałek m.in. na placu Trzech Krzyży w Warszawie. Wejścia do znajdującej się tam świątyni bronią funkcjonariusze, są tam również przedstawiciele środowisk narodowych.
"Narodowcy klękają, odwróceni do tłumu plecami. Nagle pada strzał. Ludzie się boją, odruchowo rozbiegają. Dopiero po chwili przez tłum niesie się wiadomość, że to była petarda hukowa. Ludzie wracają pod kościół" - relacjonowała przed godz. 20 "Gazeta Wyborcza". Kilkadziesiąt minut później "GW" podała, że ktoś rzucił butelką w narodowców pod kościołem ("Jednego obandażowanego wyprowadzają ratownicy") i dalej, że: "bardziej radykalni uczestnicy manifestacji "prą na narodowców". "W kierunku kościoła lecą kamienie" - informowali dziennikarze "Gazety Wyborczej". Zapanował chaos. Dziennikarka relacjonowała, że "grupy narodowców wbiegły między ludzi" i "narodowcy biegają z kijami".
"Na Placu Trzech Krzyży zaatakowano funkcjonariuszy, rzucając w nich różnymi przedmiotami. Wyraźnie podkreślaliśmy, że w takich przypadkach będziemy chronić naszych policjantów. Do tego celu w indywidualnych przypadkach wykorzystano między innymi gaz pieprzowy" - poinformowała ok. godz. 21 stołeczna policja na Twitterze.
Podali także, że jeden z funkcjonariuszy obecny na placu został poparzony racą. "Pomocy medycznej wymagał także mężczyzna trafiony rzuconą przez chuligana butelką. Jedna z agresywnych osób została zatrzymana" - dodała policja.