Od soboty cała Polska znajduje się w czerwonej strefie. Nowe obostrzenia mają zapobiec wzrostowi zakażeń. Zamykane są restauracje, szkoły i sanatoria. Jeszcze trzeciego września Adam Niedzielski mówił w rozmowie z PAP:
Nie wyobrażam sobie scenariusza, w którym mielibyśmy do czynienia z ponownym zamknięciem całego kraju.
Tymczasem druga fala pandemii stała się naszą codziennością i przekłada się na wszystkie sfery naszego życia.
Minister zdrowia mówił o tym, co się stanie jeśli nie uda nam się wyhamować wzrostu zakażeń. Pytany w wywiadzie dla "Faktu" o to, czy możliwe jest zmniejszenie liczby zakażonych, mówił, że "prawdopodobieństwo zwolnienia tempa rozwoju pandemii jest w tym tygodniu o wiele większe, niż było w minionym". Jednocześnie dodał, że "nie rysuje w tym momencie żadnej optymistycznej wizji".
Jeśli będziemy dalej obserwować wykładnicze tempo wzrostu, będę namawiał premiera do całkowitego lockdownu. Łóżek nie da się dokładać w nieskończoność
- dodał Niedzielski.
Szef resortu zdrowia pytany o to, jak będzie wyglądać tegoroczne Boże Narodzenie, odpowiedział:
Na pewno nie będzie takiej poprawy, byśmy mogli o tych świętach myśleć w sposób tradycyjny. Raczej spędzimy je w ścisłym gronie rodzinnym.
Dodał, że święta to jeszcze daleka perspektywa. Minister koncentruje się na najbliższych tygodniach. W dalszym ciągu nie podjęto decyzji o zamknięciu cmentarzy na Wszystkich Świętych.