W trakcie wieczornej sobotniej manifestacji w sprawie orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego aborcji został zatrzymany poseł Lewicy Maciej Kopiec. Jak twierdzi, został "zglebowany", a także podarto mu ubrania i zniszczono okulary. Polityk został zwolniony i wrócił na protest.
Czytaj więcej: Zatrzymanie posła Lewicy w trakcie protestów w Katowicach. "Podarcie ciuchów, zniszczenie okularów"
Do interwencji z posłem Kopcem doszło, kiedy policjanci wykonywali czynności z 18-letnim mężczyzną, który popełnił szereg wykroczeń. Mężczyzna w żółtej kurtce [poseł Maciej Kopiec - przyp. red.] zaatakował mundurowych. Na miejscu policjanci nadawali komunikaty o zachowaniu zgodnym z prawem, niestety ten mężczyzna nie reagował, atakował policjantów, szarpał i kopał za tarcze, szarpał za mundury
- mówiła w rozmowie z TVN24 Agnieszka Żyłka, oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Katowicach. Jak dodała, policjanci obezwładnili "agresywnego mężczyznę" i doprowadzili w celu wylegitymowania do radiowozu. Na stwierdzenie dziennikarza, że Kopiec krzyczał, że jest posłem, policjantka stwierdziła, że takie sytuacje w trakcie protestów zdarzają się bardzo często.
My w bezpieczny sposób musimy potwierdzić tożsamość osób, a także sprawdzić, czy faktycznie są posłami. Wiele osób próbuje uniknąć odpowiedzialności, podając się za posłów. Więc tutaj w celu zapewnienia bezpieczeństwa nie tylko interweniującym policjantom, ale także panu w żółtej kurtce, doprowadzono go radiowozu, żeby w spokojny sposób móc potwierdzić jego wersję
- podkreśliła funkcjonariuszka i dodała, że po doprowadzeniu posła do radiowozu policjanci pojęli decyzję o przemieszczeniu się na parking komendy, aby nie powodować agresji tłumu. Parlamentarzysta miał być o tym poinformowany.
Do wpisu zamieszczonego przez Macieja Kopca na Twitterze dotyczącego potraktowania go przez funkcjonariuszy odniosła się także policja. "Nietykalność cielesna policjantów ma taką samą wartość, jak nietykalność posłów" - czytamy na portalu społecznościowym.