Większość pensjonariuszy nie opuszczała terenu domu seniora od marca. Według informacji "Faktów" TVN gdyby nie pomoc wolontariuszy, nie miałby kto pomagać i leczyć pacjentów w domu seniora. Wszyscy zakażeni są w grupie ryzyka ze względu na swój wiek i stan zdrowia.
W ośrodku pracują po dwanaście godzin, cztery osoby, które nie zostały wysłane na kwarantannę. Ośrodek wspomagają ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. Pacjentom w najgorszym stanie podawany jest tlen, bo w ośrodku nie ma specjalistycznej aparatury do leczenia COVID-19. Seniorzy muszą czekać długi czas na przyjęcie do szpitala zakaźnego.
Wczoraj to był dla nas bardzo ważny dzień, ponieważ nikt nie umarł, z czego bardzo się cieszyliśmy, bo to znaczy, że to, co tutaj robimy, daje jakiś efekt
- mówiła "Faktom" szeregowa Katarzyna Gąsiorek, pielęgniarka i żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej.
Pracownicy domu seniora w Jaworznie alarmują, że nie jest łatwo znaleźć miejsce w szpitalu dla pacjenta z koronawriusem. Lekarze niechętnie przyjmują osoby w podeszłym wieku, ponieważ nie mają one dużych szans na zwalczenie choroby.
Szukamy miejsca w szpitalach zakaźnych, co nie jest łatwe. Zderzamy się ze ścianą: nie ma miejsc, nie ma łóżek. Wiek też robi swoje. Im starszy człowiek, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że w tym szpitalu miejsce się znajdzie
- dodała Ewelina Błajda, zastępca dyrektora Domu Seniora "Jesień na Letniej" w Jaworznie.