Pełnomocnicy Romana Giertycha przekazali na sobotniej konferencji prasowej, że wciąż nie wiadomo do końca, co dolega prawnikowi i dlaczego stracił przytomność w trakcie zatrzymania przez CBA. Czekają na diagnozę lekarzy i wyniki badań.
Choć nie chcieli mówić o wszystkich szczegółach, pełnomocnicy stwierdzili, że ma "bardzo wysokie ciśnienie i bardzo częste utraty świadomości". Funkcjonariusze CBA nie są już w szpitalu, ponieważ po ogłoszeniu decyzji o środkach zapobiegawczych zakończył się etap zatrzymania.
Pełnomocnicy Giertycha - Jakub Wende, Błażej Biedulski i Paweł Pietkiewicz - mówią, że kontakt z ich klientem jest bardzo utrudniony i udaje się z nim porozmawiać najwyżej kilka minut.
W sobotę, krótko przed konferencją pełnomocników Giertycha, poznańska prokuratura poinformowała, że "po skutecznym przedstawieniu mu zarzutów, zastosowano środki zapobiegawcze w postaci poręczania majątkowego wysokości pięciu milionów złotych, zawieszenia w czynnościach adwokata, zakazu opuszczania kraju i dozoru policji połączonego z zakazem kontaktowania się z innymi podejrzanymi".
Prawnicy Giertycha powiedzieli, że postanowienie jest nieprawomocne. - Mamy siedem dni od dziś na złożenie zażalenia i to zrobimy - zapowiedzieli. Podkreślili, że nie tylko nie zgadzają się z postanowieniem i uważają zastosowanie środków zapobiegawczych za nieuzasadnione, ale też "klient nie ma formalnego statusu osoby podejrzanej, który pozwala na stosowanie środków zapobiegawczych".
Pełnomocnicy uważają, że - wbrew informacjom prokuratury - nie doszło do "skutecznego przedstawienia zarzutów", ponieważ Giertych ze względu na stan zdrowia nie mógł świadomie odpowiedzieć na pytania o przyznaje się do winy lub nie, złożyć wyjaśnienia i potwierdzić, że zrozumiał przedstawione zarzuty.
Stwierdzili, że zastosowanie takich środków zapobiegawczych - bez aresztu - opiera się na informacjach o stanie zdrowia Giertycha i drugiej opinii lekarzy, która jest "diametralnie inna niż to, w jaki sposób komentuje to prokuratura". Zdaniem pełnomocników mówienie, że Giertych "symulował" brak świadomości jest "nadużyciem i nieodpowiedzialnością".
Z drugiej opinii sporządzonej przez lekarzy na wniosek prokuratury wynika, że stan Giertycha jest na tyle poważny, że zagraża jego życiu lub zdrowiu i nie można zastosować aresztowania.
Śledczy zarzucają, że "w ocenie prowadzących czynności procesowe, Roman Giertych rozpoczął symulowanie braku świadomości". W komunikacie prokuratury napisano, że "całokształt okoliczności wskazuje, że zachowanie Romana Giertycha miało uniemożliwić przeprowadzenie z nim czynności, co potwierdza fakt, że po wyjściu prokuratora powrócił do poprzedniej aktywności".