Jak podaje "Wyborcza", Prokuratura Okręgowa w Częstochowie rozpoczęła śledztwo w sprawie śmierci 87-letniej pacjentki. Śledczy badają, czy personel Miejskiego Szpitala Zespolonego w Częstochowie nie naraził kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz nieumyślnego spowodowanie śmierci.
Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostało złożone przez dyrektora wojewódzkiego szpitala w Częstochowie, gdzie 87-latka zmarła po tym, jak przez dwie godziny wożona była między szpitalnymi oddziałami ratunkowymi.
W maju karetka zawiozła 87-latkę najpierw do miejskiego szpitala w Częstochowie. Tam SOR odmówił jej przyjęcia, ponieważ podejrzewano u niej zakażenie koronawirusem (kobieta skarżyła się na duszności). Placówka ta nie miała żadnych wolnych miejsc w izolatorium, dlatego kobieta odesłana została do innego szpitala.
Na oddziale zakaźnym szpitala wojewódzkiego przy ulicy PCK również odmówiono przyjęcia kobiety - tym razem z uwagi na brak objawów COVID-19 (nie miała gorączki czy kaszlu, wcześniej natomiast leczyła się na choroby układu krążenia). Z tego miejsca karetka przetransportowała kobietę na ulicę Bielską, gdzie znajduje się zwykły SOR szpitala wojewódzkiego. W trakcie dwugodzinnego transportu od pierwszego do ostatniego szpitala stan 87-latki pogorszył się. Kobieta zmarła w trakcie przyjęcia.
Śledczy przesłuchali już personel medyczny oraz zabezpieczyli dokumentację medyczną pacjentki. Przeprowadzono również sekcję zwłok kobiety, jednak biegli wciąż nie wydali opinii na temat przyczyny zgonu. Nikomu nie przedstawiono też żadnych zarzutów.