Ojciec Paweł Gużyński, dominikanin: Dwa tygodnie temu, podczas liturgii, był czytany fragment z Księgi Koheleta, że "Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem". Przytaczam ten tekst, bo on powinien przemówić do rozsądku. We wszystkim trzeba umieć znaleźć odpowiednią miarę w kontekście określonej sytuacji. Można to postrzegać także jeszcze w innym, ewangelicznym kontekście. W Ewangelii według św. Marka opisana jest sprzeczka Jezusa z faryzeuszami: "Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom. I dodał: To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu". Faryzeusze byli zgorszeni tym, co Jezus im mówi. Wskazanie Ewangelii jest jasne, że podstawowa ludzka potrzeba, jaką jest głód, może usprawiedliwić naruszenie religijnego zakazu bądź nakazu. W tej perspektywie powinniśmy popatrzeć na to, co dzieje się w tej chwili.
Jeśli mamy tak potężne wzrosty zakażeń w Polsce, a odwiedziny na cmentarzach wiążą się zwykle z migracją ludzi w obrębie całego kraju, to rozum i pobożność właściwie rozumiana powinny nakłonić ludzi do pozostania w domach. Nic się złego z tego powodu nie stanie. Jeśli ktoś obawia się, że ta ważna tradycja może z tego powodu ucierpieć, gdy wyjątkowo w sytuacji pandemii nie odwiedzimy cmentarzy, to staje w sprzeczności z rozumem i mądrością duchową płynącą z Pisma Świętego.
Ojciec Gużyński: Tradycja, która dołączyła dzień zaduszny do Uroczystości Wszystkich Świętych, jest proweniencji średniowiecznej, wywodzi się ze zwyczajów mniszych. Zaczęto wówczas szerzej patrzeć na kwestię pamięci liturgicznej o naszych bliskich zmarłych. Oto, dzień po tym jak czci się Boga za Jego chwałę, która objawia się wszystkich świętych, należy również modlić się za wszystkich zmarłych, aby i oni dostąpili chwały nieba. Dlatego cmentarze powinniśmy odwiedzać drugiego listopada, a nie pierwszego. Podskórnie jednak bliżej nam do kultu zmarłych niż do wiary w obietnicę życia wiecznego. Stąd mamy przeświadczenie, że jeśli nie wypełnimy obowiązku odwiedzenia cmentarza, to przodkowie jakoś nam zaszkodzą. My naszych zmarłych się po prostu boimy.
Ojciec Gużyński: W dobie pandemii, ani zmarli się nie obrażą, ani tym bardziej Pan Bóg, jeśli tym razem pozostaniemy w domach. Kontekst, w jakim się znaleźliśmy, powinien nakłonić nas do wstrzemięźliwości i dużej dozy rozsądku. Niestety ludzie i tak zrobią po swojemu, bo wciąż nie wierzą, że ten wirus zabija, a nakazy religijne często traktują z kompletnym niezrozumieniem ich sensu i celu. Gotowi są pójść na cmentarz po trupach.
Ojciec Gużyński: Raczej Wszystkich Świętych i dzień zaduszny. W tych nadzwyczajnych okolicznościach całkowicie wystarczy szczera modlitwa za naszych bliskich zmarłych. To jest kluczowa rzecz. Jeżeli pozostaniemy w domu i w wybranej przez siebie formie poświęcimy tym zmarłym naszą uwagę w modlitwie, to zrobimy wszystko, co jest potrzebne.
Ojciec Gużyński zaznaczył również, że brak jasnych oficjalnych komunikatów ze strony Kościoła w tej sprawie nasuwa wiele pytań i niejasności u wiernych. Duszpasterskim zadaniem biskupów i księży jest troska o to, aby wierni rozumieli sens Paschy, czyli przejścia ze śmierci do życia. Nie istnieje bowiem coś takiego, jak chrześcijański kult zmarłych.