W połowie września Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie ocenił, że decyzja premiera Mateusza Morawieckiego, na podstawie której próbowano przeprowadzić wybory korespondencyjne 10 maja, jest nieważna. To m.in. na podstawie tej decyzji zlecono przygotowanie w krótkim czasie wyborów korespondencyjnych Poczcie Polskiej.
Teraz Poczta podjęła formalne kroki, by uzyskać zwrot kosztów poniesionych w związku z przygotowaniem do wyborów, które się nie odbyły. Pieniądze wydano m.in. na przygotowanie milionów pakietów wyborczych, które nie zostały wykorzystane. Spółka nie mówi, o jaką dokładnie kwotę chodzi, ale wiadomo, że przygotowanie głosowania kosztowało ok. 68 mln złotych.
Jak podaje "Fakt", Krajowe Biuro Wyborcze informuje, że poczta zgłosiła zamiar ubiegania się o rekompensatę. Potwierdza to też sama spółka.
Rzeczniczka poczty Justyna Siwek powiedziała, że "Poczta Polska podjęła kroki prawne w celu skorzystania z rekompensaty i pozyskania środków pieniężnych".
W lipcu Sejm przegłosował wprowadzenie przepisów, które umożliwiają sfinansowanie wydatków związanych z wyborami. Zapłaci za nie Krajowe Biuro Wyborcze. Zatem koszt wyborów, które się nie odbyły, poniosą podatnicy.
Wybory prezydenckie miały odbyć się 10 maja. Z racji epidemii koronawirusa premier Mateusz Morawiecki wydał polecenie przeprowadzenia ich korespondencyjnie. Poczta Polska miała dostarczyć drogą listową arkusze wyborcze do wszystkich uprawnionych Polaków, a nadzorcą całego przedsięwzięcia był minister aktywów państwowych Jacek Sasin.