40-letni polski turysta zgłosił prośbę o pomoc w sobotni wieczór. Wraz ze swoim towarzyszem wyprawy pobłądzili podczas schodzenia z najwyższego szczytu Tatr, zbaczając z Drogi Martina i utknęli w żlebie. Mężczyzna ponadto był ranny po tym, jak spadające kamienie uderzyły go w nogę - informuje "Wyborcza".
Turyści nie mieli przy sobie odpowiedniego sprzętu, który pozwoliłby im na spędzenie nocy w tym miejscu. Obaj podjęli próbę samodzielnego zejścia, jednak na przeszkodzie stanął im próg w dolnej części żlebu.
Z pomocą ruszyło im pięciu ratowników słowackiej HZS, którzy po trudnej wspinaczce sprowadzili ich ze skalnej ściany. Turyści i ratownicy dotarli do Śląskiego Domu w niedzielę we wczesnych godzinach porannych.
Warunki pogodowe w sobotę sprzyjały licznym wyprawom w góry. Zarówno na polskich, jak i słowackich szlakach Tatr pojawiło się więcej turystów, niż w trakcie sezonu. Szczególnie oblegana była droga do Morskiego Oka.
Co więcej, na szczycie Kasprowego Wierchu tuż przed odjazdem ostatniej kolejki (o godz. 18) na zjazd oczekiwało około 200 osób. Meteorolodzy są zdania, że był to ostatni tak ciepły i słoneczny weekend w Tatrach w tym roku.