W wyroku nakazowym sąd orzekł, że ekspedientka, która nie chciała obsłużyć klientki, ma zapłacić 100 złotych grzywny. Kobieta zaskarżyła to orzeczenie, dlatego też sprawa ponownie trafiła na wokandę.
Tym razem Sąd Rejonowy w Suwałkach uniewinnił ekspedientkę. Wyrok, który zapadł w środę 16 września, nie jest prawomocny i stronom przysługuje odwołanie do sądu drugiej instancji.
Do sprawy, którą zajmował się sąd doszło w połowie lipca tego roku. Zgodnie z rozporządzeniem Ministerstwa Zdrowia w zamkniętych przestrzeniach publicznych, takich jak sklepy, obowiązuje nakaz zasłaniania ust i nosa. Młoda kobieta, która chciała zrobić zakupy w sklepie w centrum Suwałk, nie chciała się jednak dostosować do tych zaleceń.
Ekspedientka kilkukrotnie poprosiła klientkę o założenie maseczki. Po zlekceważeniu jej próśb kobieta odmówiła jej obsłużenia. Klientka złożyła zawiadomienie o wykroczeniu na policję, a funkcjonariusze skierowali do sądu wniosek o ukaranie ekspedientki.
Wcześniejszy wyrok sądu, który nakładał karę grzywny na sprzedawczynię, komentował między innymi wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. - Uważam ten wyrok za absurdalny. Kłóci się on nie tylko ze zdrowym rozsądkiem, ale też literą prawa. Sąd powołał się na przepis, który mówi o tym, że można ukarać tego, kto odmawia obsługi bez uzasadnionej przyczyny. A przecież sprzedawczyni miała uzasadnioną przyczynę: właśnie ten brak maseczki - mówił wiceminister.