O pomoc do pracowników TOPR-u zgłosili się sami turyści. Wspomnieli, że mają tylko jedną latarkę, która jest zbyt słaba, aby oświetlić szlak. Na pomoc kobiecie i mężczyźnie wysłano dyżurnego ratownika ze schroniska nad Morskim Okiem.
Turyści przyznali ratownikom, że nie potrafią poruszać się po górach w trudnych warunkach, informuje "Gazeta Wyborcza". Zejścia z Rysów nie ułatwiała również panująca na szlaku ciemność.
- Są oni sprowadzani do schroniska przy Morskim Oku. Z tego, co wiemy, turyści poruszali się bardzo wolno. Górny odcinek od wierzchołka Rysów do Buli przeszli w pięć godzin. Myślę, że będą schodzili kilka kolejnych godzin - powiedział dyżurny ratownik TOPR Krzysztof Długopolski.
Akcja ratownicza zakończyła się ok. 2 w nocy.
To nie pierwsza tego typu akcja TOPR na Rysach. Zaledwie dzień wcześniej na szczycie utknęła we mgle inna dwójka turystów. Ze względu na słabą widoczność pomocy musieli udzielić im ratownicy TOPR. Ratownik dotarł do turystów około godziny 19., ale akcja ratownicza zakończyła się dopiero o 1. w nocy.
Ratownicy przypominają, że wyprawy na górski szlak najlepiej planować na wczesny poranek. Dzięki temu wyprawa zakończy się jeszcze przed nadejściem zmroku. Należy również pamiętać o regularnym sprawdzaniu prognozy pogody oraz zabraniu odpowiedniego sprzętu. W plecaku każdego turysty powinna znaleźć się m.in. ciepła odzież oraz naładowany telefon komórkowy.