Radio Kraków podało, że psy miały biegać luzem i nie miały nałożonych kagańców. Świadkowie z kolei zeznali, że właściciel nie zrobił nic, aby odciągnąć zwierzęta i je opanować. Zagryziony jamnik był na smyczy.
Krakowska policja jeszcze nie otrzymała zgłoszenia w tej sprawie. Ustalenia właściciela psów oraz odnalezienia pozostałych świadków zdarzenia podjęło się na własną rękę Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.
W komentarzach pod zamieszczonym przez KTOZ postem pojawiły się głosy niezadowolenia, spowodowane rzekomym, kolejnym już "hejtem" w stronę psów w typie amstaffa. Towarzystwo zapewniło jednak, że celem poszukiwań właściciela jest jedynie chęć wyjaśnienia sprawy.