Jak podaje wrocławska "Wyborcza", w grudniu 2019 roku 18-letni Marcel C. został przebadany przez biegłych psychiatrów w areszcie. Obserwacja osadzonego nie pozwoliła im jednak ustalić, w jakim stanie psychicznym był podejrzany w momencie popełnienia zbrodni.
- Biegli psychiatrzy po jednorazowym badaniu nie byli w stanie wydać takiej opinii. Dlatego złożyliśmy do sądu wniosek o obserwację podejrzanego w warunkach zamkniętego zakładu - powiedział rzecznik Prokuratury Okręgowej w Świdnicy prokurator Tomasz Orepuk. Sąd Okręgowy w Świdnicy przychylił się do tego wniosku. Być może po miesiącu biegli będą mogli wydać decyzję o jego poczytalności.
Do wstrząsającej zbrodni doszło w grudniu 2019 roku w Ząbkowicach Śląskich. Do domu przy ulicy Powstańców Warszawy skierowani zostali policjanci, którzy otrzymali informację o włamaniu. Na komendę zadzwonił sam Marceli.
18-latek o godzinie 2 w nocy zatelefonował z dachu domu i powiedział dyżurnemu, że doszło w nim do włamania. Przyznał, że napastnicy zabili jego rodziców oraz 7-letniego brata i tylko jemu udało się przeżyć. Mężczyzna został zatrzymany, ponieważ policjanci podejrzewali, że może mieć związek ze zbrodnią.
W czasie śledztwa 18-latek przyznał się do zabójstwa. Miał też wskazać miejsce, gdzie zakopał swoje ubranie, pieniądze i zakrwawioną siekierę, którą zaatakował rodzinę. Podał również motyw swojej zbrodni, jednak ze względu na dobro śledztwa, prokuratura go nie ujawnia. Cały czas w sprawie przesłuchiwani są świadkowie.
Marcel C. usłyszał już zarzut potrójnego zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Dochodzi też wątek uzyskania korzyści majątkowej. 18-latek miał zabrać z domu 10 tysięcy złotych, które chciał wydać uciekając z kraju.