Dzisiaj symbol i legenda. Jednak po co w ogóle było Westerplatte?

Mieli wytrzymać 12 godzin, ale wytrzymali prawie siedem dni, pomimo znaczącej przewagi napastnika, któremu zadali poważne straty. Westerplatte szybko stało się jednym z najważniejszych polskich symboli II wojny światowej. Dla obrony kraju znaczenie miało jednak żadne. Było to specyficzne miejsce, które na dodatek w latach poprzedzających wojnę stopniowo traciło na znaczeniu.

Obrona Westerplatte urosła do rangi legendy jeszcze podczas kampanii wrześniowej. Radio dzień po dniu podawało, że oblężona placówka bohatersko się broni, choć już dawno miała ulec. Konstanty Ildefons Gałczyński napisał "Pieśń o żołnierzach z Westerplatte", którzy "prosto do nieba czwórkami szli". I tak się do dzisiaj najczęściej o tej bitwie mówi. W kategorii symbolu i aktu heroizmu. Rzadko wspomina się jednak o tym, czym właściwie było Westerplatte i jakie miało znaczenie.

W praktyce we wrześniu 1939 roku znaczenie dla obrony kraju miało natomiast żadne. Trudno, żeby było inaczej. Westerplatte utraciło swoje podstawowe zadanie już lata wcześniej.

Zobacz wideo Rocznica II wojny światowej. To był największy konflikt zbrojny w historii ludzkości

Sposób na ominięcie opornych Niemców

Skąd polskie wojsko w ogóle wzięło się w Wolnym Mieście Gdańsku? Było to doraźne rozwiązanie jednej z największych bolączek odradzającej się po I wojnie światowej Rzeczpospolitej. Braku portu morskiego, którym można by sprowadzać z Francji (w praktyce jedynego mocarstwa o postawie propolskiej) sprzęt wojskowy. Wobec wrogości lub co najwyżej chłodnej obojętności większości sąsiadów transport drogą lądową był trudny i zależny od ich politycznych kalkulacji. Dało to o sobie znać boleśnie podczas wojny z bolszewikami, kiedy Polska została praktycznie odcięta od dostaw z zagranicy.

Teoretycznie Polacy mieli prawo korzystać z portu w Wolnym Mieście Gdańsku (wykrojony z Niemiec po I wojnie światowej twór, formalnie pod międzynarodowym zarządem, który miał między innymi dać Polsce namiastkę portu morskiego), jednak w praktyce wrogie nastawienie dominujących w mieście Niemców, skutecznie to uniemożliwiało. Podczas kluczowych walk w 1920 roku, gdańskim dokerom, odpowiadającym za rozładunek statków, zdarzyło się akurat zastrajkować.

Wobec tego Warszawa czyniła starania, aby mocarstwa lepiej dla Polski rozwiązały kwestię tranzytu przez Gdańsk ładunków dla polskiego wojska. Już w 1921 roku Liga Narodów (protoplasta dzisiejszego ONZ) zgodziła się wyznaczyć w gdańskim porcie specjalny obszar, na którym Polacy mogli rozmieścić swoich wartowników i samodzielnie obsługiwać statki. Po roku sporów i targów, na lokalizację tego miejsca wskazano półwysep Westerplatte, leżący u ujścia Martwej Wisły, która była wejściem do gdańskiego portu. Wówczas nie było tam praktycznie żadnej infrastruktury, poza nabrzeżem, które miało jednak pozostać pod kontrolą Gdańszczan.

W 1924 roku oficjalnie przekazano półwysep Polakom, pod warunkiem, że będą tam utrzymywać jedynie nieliczną załogę liczącą maksymalnie 88 żołnierzy i nie będą budować fortyfikacji. W ciągu dwóch lat powstał nowy basen portowy, nabrzeża, magazyny i bocznica kolejowa. Od początku 1926 roku na Westerplatte pojawiła się polska załoga wojskowa. Teren ogrodzono murem oraz płotem z drutu kolczastego i odcięto od miasta.

Zostało znaczenie symboliczne

W kolejnych latach Wojskowa Składnica Tranzytowa, bo tak brzmiała formalna nazwa placówki na Westerplatte, pełniła swoją funkcję, przyjmując transporty ładunków wojskowych. Równolegle trwała jednak forsowna budowa prawdziwego polskiego portu w nieodległej rybackiej wiosce Gdynia, który miał zapewnić państwu nieskrępowany dostęp do handlu morskiego. Niezależny od kaprysów Niemców. Już od 1923 roku zaczęły tam zawijać statki pełnomorskie.

Wraz z szybkim rozwojem Gdyni, zniknęła pierwotna potrzeba stojąca z budową składnicy na Westerplatte. W latach 30. placówka stała się głównie symbolem polskich roszczeń do Gdańska. Wraz z dojściem w Niemczech do władzy nazistów i stopniowym pogarszaniem się relacji, zapadła decyzja o skrytym ufortyfikowaniu Westerplatte. Ponieważ oznaczało to złamanie pierwotnej umowy o przekazaniu półwyspu w polską dzierżawę, prace prowadzono skrycie. Częściowo w nocy. Schrony bojowe ukryto w piwnicach i suterenach budynków. Nowe koszary, które miały być konieczne w celu poprawienia warunków życia polskiej załogi, zbudowano w znacznej mierze z żelbetu, a w ich podziemiach powstał główny schron i stanowisko dowodzenia.

Dodatkowo w miesiącach bezpośrednio przed wybuchem wojny złamano drugą część zobowiązania, czyli skrycie zwiększono wojskową obsadę składnicy. Żołnierzy przewożono z Gdyni w przebraniu robotników cywilnych. Ostatecznie było ich od 180 do 210. Umowami międzynarodowymi mało kto się już wówczas przejmował. Skryte umocnienie i wzmocnienie Westerplatte walnie przyczyniły się do tego, że niemieckie ataki pierwszego września skończyły się dla Niemców poważnymi stratami, a obrona mogła trwać tak długo. Swoje zadanie bycia symbolem, Wojskowa Składnica Tranzytowa wypełniła doskonale.

Dzisiaj większość półwyspu Westerplatte jest otwarta dla cywili. Jego część jest jednak nadal użytkowana przez wojsko. Publicznie nie informuje się o tym, co tam się znajduje i na zdjęciach satelitarnych ten obszar jest celowo rozmazany. Tajemnicą poliszynela jest jednak to, że rezyduje tam morski oddział jednostki specjalnej GROM a na zacumowanym na stałe starym, wycofanym ze służby okręcie hydrograficznym ORP Kopernik, prowadzone są różnego rodzaju ćwiczenia.

Więcej o: