Ksiądz oskarżany o molestowanie został przeniesiony na Ukrainę. Abp Skworc przeprasza

Arcybiskup katowicki Wiktor Skworc wyraził "ogromny żal i ubolewanie z powodu krzywdy wszystkich ofiar ks. Stanisława P.". Sprawę duchownego nagłośnił ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, który poinformował na swoim blogu, że mimo oskarżeń o molestowanie dzieci ksiądz w 2002 r. został przeniesiony przez diecezję tarnowską do pracy na Ukrainie. Diecezja przyznała, że w sprawie duchownego doszło do błędu.

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski na początku sierpnia opisał na swoim blogu historię ks. Stanisława P. Duchowny został odwołany w 2002 r. z urzędu proboszcza jednej z parafii przez ówczesnego biskupa tarnowskiego Wiktora Skworca (dziś pełni funkcję arcybiskupa katowickiego).

Oficjalnym przyczyną były "względy zdrowotne" i złożona z tego powodu 'dobrowolna' rezygnacja. W rzeczywistości rezygnacja ta była wymuszona przez władze diecezji, gdyż do kurii wpłynęły skargi od rodziców chłopców, którzy byli molestowani przez owego duchownego. Okazało się przy tym, do molestowań chłopców, co potwierdzali niektórzy duchowni, dochodziło także w poprzednich parafiach, w których posługiwał ów ksiądz

- opisuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Ks. Stanisław P. udał się następnie na kilkumiesięczny urlop, a potem przez kilka lat pracował w jednej z ukraińskich diecezji. Po kilku latach wrócił do Polski i, jak informuje ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, pracował jako katecheta, prowadził też rekolekcje.

W 2009 r. list do biskupa Wiktora Skworca skierował pan Andrzej, który w latach 80. miał być ofiarą ks. Stanisława P.

Na ten list nie dostał żadnej odpowiedzi. W 2010 roku napisał więc ponownie. Jednak działania kurii tarnowskiej były typową urzędniczą 'grą w ping-ponga', pełną uników i pokrętnych odpowiedzi. Np. biskup Skworc twierdził, że w ogóle nie wiedział, iż ks. Stanisław P. po powrocie do Polski uczył nadal w szkole

- czytamy w tekście ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Pan Andrzej napisał więc pismo do prymasa Wojciecha Polaka. Sekretarz prymasa miał odesłać mężczyznę z powrotem do diecezji tarnowskiej.

Ks. Stanisław P. ma 67 lat, mieszka obecnie w Domu Księży Emerytów.

Tarnowska kuria: Dochodziło do niedociągnięć i zaniechań

W poniedziałek do doniesień ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego odniósł się rzecznik obecnego biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża ks. Ryszard St. Nowak. Stwierdził, że był to "jednostronny i niesprawiedliwy osąd z pominięciem istotnych faktów".  Rzecznik przyznał jednak, że w sprawie ks. Stanisława P. doszło do "niedociągnięć i zaniechań".

Pierwsze zawiadomienie ws. duchownego miało wpłynąć w 2002 r., kiedy rodzice jednego z uczniów stwierdzili, że ksiądz miał dotykać dzieci w intymne części ciała podczas lekcji religii. Ks. Stanisław P. wszystkiemu zaprzeczył, ale poprosił o zwolnienie z urzędu proboszcza i zgodę na urlop. Ordynariusz wezwał duchownego do "prowadzenia życia godnego kapłana".

"Z akt wynika, że po zakończonych przesłuchaniach (w roku 2002) sprawa nie była dalej kontynuowana" - poinformował rzecznik prasowy biskupa tarnowskiego. Dodał, że ks. Stanisław P. wrócił z Ukrainy w 2008 r. i rozpoczął pracę w Krynicy Zdroju.

Kolejne zawiadomienie - tym razem od wspomnianego przez ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego pana Andrzeja - wpłynęło na początku 2010 r.

W dniu 19 lutego 2010 roku wezwano podejrzanego, zaś 3 marca 2010 roku odbyło się jego przesłuchanie. W wyniku uzyskanych informacji biskup tarnowski Wiktor Skworc dekretem z dnia 13 marca 2010 roku zawiesił ks. Stanisława w czynnościach kapłańskich. Między innymi została mu zawieszona jurysdykcja do udzielania sakramentu pokuty oraz głoszenia słowa Bożego, a także otrzymał zakaz jakiejkolwiek pracy z dziećmi i młodzieżą (ten zakaz nigdy nie został odwołany). Otrzymał też polecenie zamieszkania w Domu Księży Emerytów

- czytamy w komunikacie tarnowskiej diecezji. Rzecznik wyjaśnił, że ekspertyza nie wykazała u ks. Stanisława P. tendencji o charakterze pedofilskim.

Sprawa trafiła w 2010 r. do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Po trzech latach został wydany dekret skazujący, w którym stwierdzono winę duchownego i nałożono m.in. 10-letni zakaz sprawowania sakramentów świętych (z wyjątkiem celebrowania Eucharystii w Domu Księży Emerytów), a także całkowity i bezterminowy zakaz pracy z dziećmi i młodzieżą. Księdzu nakazano również poddać się terapii.

Rzecznik biskupa tarnowskiego zaznaczył, że sam pan Andrzej już w czerwcu 2010 r. w liście do kurii oświadczył, że sprawa "została ostatecznie z nim uregulowana" i miał też poprosić o to, by ks. Stanisław P. został przywrócony do czynności duszpasterskich, "aby nadal służył Chrystusowi, diecezji i Kościołowi".

Ówczesny biskup tarnowski Wiktor Skworc już w piśmie z dnia 27 kwietnia 2010 r. skierowanym do ks. Stanisława zobowiązał go do pokrycia kosztów terapii, którą chciał podjąć Pokrzywdzony. Środki na ten cel, w wysokości 5 tysięcy dolarów, zostały faktycznie przekazane Pokrzywdzonemu przez ks. Stanisława

- poinformowała kuria w poniedziałkowym komunikacie. Biskup Wiktor Skworc miał spotkać się z panem Andrzejem osobiście, podobnie jak obecny biskup tarnowski Andrzej Jeż.

W lipcu tego roku Kongregacja Nauki Wiary nakazała przeprowadzenie kolejnego procesu karno-administracyjnego w sprawie ks. Stanisława P., tym razem w związku z jego posługą na Ukrainie w latach 2003-2008. "Oskarżonemu grożą surowe kary, nie wyłączając wydalenia ze stanu duchownego" - podkreślił rzecznik. O sprawie została również poinformowana prokuratura.

Kierujemy słowa przeproszenia, zwłaszcza do Osób Pokrzywdzonych i ich rodzin, a także wyrażamy żal, iż sprawa zgłoszona w roku 2002 nie została doprowadzona do końca. To nie powinno się nigdy zdarzyć. (...). Pragniemy jednak zapewnić, że zarówno sprawa zgłoszona w roku 2010, która była przedmiotem procesu zakończonego w roku 2013, jak i wszystkie późniejsze sprawy były i są podejmowane oraz prowadzone z wielką dbałością i należytym wyczuleniem na dobro Pokrzywdzonych

- zaznaczył ks. Ryszard St. Nowak. Zaapelował też o to, by do tarnowskiej kurii zgłaszały się osoby, które mają jakąkolwiek wiedzę ws. działań ks. Stanisława P.

Zobacz wideo Biedroń: Kościół to jedyna instytucja na świecie z systemem ochrony pedofilii (wypowiedź z maja 2020 r.)

Archidiecezja Katowicka: Pierwotna ocena zdarzeń mogła być błędna

Dzień po publikacji komunikatu przez Diecezję Katowicką, głos zabrał ks. dr Tomasz Wojtal, rzecznik i sekretarz Arcybiskupa Katowickiego Wiktora Skworca. Rzecznik arcybiskupa poinformował, że po otrzymaniu w 2002 r. informacji na temat zarzutów wobec ks. Stanisława P. zostało wszczęte postępowanie wyjaśniające.

Oceniono sprawę jako niespełniającą warunków do przekazania jej do Kongregacji [Kongregacji Nauki Wiary - red.]. W konsekwencji nie było przeszkód do wyrażenia zgody na posługę księdza P.  na Ukrainie

- czytamy w komunikacie. Ks. dr Tomasz Wojtal dodał, że po kolejnym zgłoszeniu ks. P. został zawieszony.

"W świetle aktualnej wiedzy i zebranych informacji dokonana 18 lat temu pierwotna ocena zdarzeń może być oceniona jako błędna" - przyznał sekretarz arcybiskupa.

Abp Wiktor Skworc wyraża ogromny żal i ubolewanie z powodu krzywdy wszystkich ofiar ks. Stanisława P. Do takich sytuacji nigdy nie powinno było dojść. Jak każdy podejmujący decyzje, czuje się odpowiedzialny za ich konsekwencje, również wówczas gdy decyzje te podejmowane są w dobrej woli, ale ze względu na niewłaściwą ocenę przesłanek, okazują się błędne. Jednocześnie przeprasza ofiary za krzywdy wyrządzone przez podległych mu duchownych

- podkreślił rzecznik. Stwierdził także, że "sprawy tego rodzaju nie są zaniedbywane ani wyciszane, lecz załatwione według obowiązujących norm".

Więcej o: