Do zdarzenia doszło nieopodal wsi Sady, w gminie Czosnów. Jak podaje polsatnews.pl, śmigłowiec wpadł do Wisły na wysokości mostu im. Obrońców Modlina 1939 roku.
Ok. godz. 14 rozpoczęła się akcja ratunkowa. Informację potwierdza policja w Nowym Dworze Mazowieckim. - Na miejsce wysłano policję, straż pożarną i karetkę pogotowia - powiedziała portalowi st. asp. Joanna Wielocha.
Jak podaje straż pożarna, służby wyciągnęły z wody dwie osoby, ich stan jest ciężki. - Dwie osoby zostały wyciągnięte z wody, są w ciężkim stanie. Trwają działania strażaków polegające na zabezpieczeniu wraku śmigłowca, z którego wylały się płyny. Sprawdzamy też, czy w środku nie było więcej osób. Wrak będzie wyciągany z wody - powiedział TVN Warszawa oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej Karol Kierzkowski. Chodzi lekki śmigłowiec Robinson R44.
Ok. godz. 17 strażacy poinformowali, że w śmigłowcu nie było więcej osób. Nie doszło też do wycieku niebezpiecznych dla środowiska substancji. - W tej chwili na miejscu są eksperci z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, którzy podejmują swoje działania. Straż pożarna, WOPR i policja koncentrują się na tym, aby zabezpieczyć wrak śmigłowca. W tej chwili leży on na boku. Tam na szczęście woda jest dość płytka - około metra głębokości. Wrak nie ma wycieku, to jest dobra informacja - powiedział na antenie TVN24 Karol Kierzkowski.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że za sterami maszyny siedział 25-letni mężczyzna.