Prezydent Otwocka dowiedział się, że padł ofiarą oszustów, gdy otrzymał wezwanie do zapłaty. Zdziwił się, bo nigdy nie zaciągał żadnych pożyczek, dlatego skontaktował się z obsługą banku, aby dowiedzieć się, czy korespondencja trafiła pod właściwy adres. Wówczas okazało się, że pożyczka została zaciągnięta na jego nazwisko, a wszystkie dane się zgadzają. Samorządowiec powiadomił o sprawie odpowiednie służby.
- Pod koniec 2019 roku ustaliłem, że w moim imieniu były kierowane także inne zapytania kredytowe oraz zaciągane kolejne pożyczki. [...] Niezwłocznie złożyłem zawiadomienie do organów ścigania, które dotyczyło łącznie dwóch pożyczek zaciągniętych w parabankach oraz dwóch podjętych w bankach renomowanych na łączną kwotę około 40 tysięcy złotych - powiedział Jarosław Margielski w rozmowie z TVN Warszawa.
Prezydent Otwocka podejrzewał, że do wycieku jego danych doszło, gdy jesienią 2019 roku skradziono laptopa z danymi doktorantów Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Władze uczelni poinformowały go jednak, że w przypadku innych osób, których dane znajdowały się na skradzionym komputerze, nie doszło do takich incydentów. Margielski przypuszcza, że padł ofiarą oszustwa nie przez przypadek.
- Działanie przestępcze, które mnie dotknęło, w oczywisty sposób nie ułatwia sprawowania funkcji publicznej i jest dodatkowym obciążeniem. Wiele trudnych decyzji, które podejmowałem w ostatnim czasie, kierując się wyłącznie dobrem i interesem miasta Otwock i jego mieszkańców, miało poważne konsekwencje finansowe dla innych podmiotów, a mówimy o kwotach w milionach złotych - wyjaśnił prezydent Otwocka.