W poniedziałek 27 lipca wiceminister zdrowia Waldemar Kraska powiedział, że o tym, czy uczniowie wracają do szkół od pierwszego września, rząd poinformuje dopiero w drugiej połowie sierpnia, a więc zaledwie na parę dni przed końcem wakacji. - Chciałbym, żeby szkoły wróciły do normalnej pracy, ale zobaczymy, czy to będzie możliwe - stwierdził.
Tymczasem "Dziennik Gazeta Prawna" dotarł do informacji, że z modeli opracowanych przez naukowców współpracujących z rządem wynika, iż jeśli uczniowie wrócą do szkół, to ogólna liczba zakażeń w kraju może znacznie wzrosnąć. Ogniska epidemii mogą się rozwijać "podobnie do tych w kopalniach". - Przyjęliśmy kilka modeli, bo nie wiemy, jaka jest transmisja wśród młodych, na pewno znacznie niższa niż wśród dorosłych. Jest potwierdzony przykład chorego nastolatka, który miał kilkadziesiąt kontaktów, a mimo to nikogo nie zaraził - powiedział w rozmowie z "DGP" dr Franciszek Rakowski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania UW.
Z dotychczasowych badań wynika, że na ciężkie przejście wywoływanej przez koronawirusa choroby COVID-19 są narażone osoby dorosłe, a zwłaszcza - te po 65. roku życia lub z chorobami współtowarzyszącymi. W największym niebezpieczeństwie byliby więc po otwarciu szkół opiekunowie i starsi pedagodzy. Z ustaleń "DGP" wynika, że premier Mateusz Morawiecki nie jest zwolennikiem dalszego zamykania szkół i chciałby, żeby zostały one otwarte od września. - Zresztą dalszemu zamknięciu placówek przeciwni są rodzice - mówi gazecie anonimowe źródło zbliżone do środowiska premiera.
Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński w rozmowie z TOK FM przyznał, że najprawdopodobniej ostateczną decyzję o tym, czy dana szkoła zostanie otwarta, podejmie jej dyrektor, który będzie w kontakcie z inspektorem sanitarnym. - Wiemy, że sytuacja dotycząca epidemii jest zróżnicowana. Dlatego te decyzje - w mojej ocenie - warto, by były podejmowane indywidualnie - stwierdził.
Według "DGP" model hybrydowy przygotowywany przez rząd zakładałby, że tam, gdzie dyrektorzy nie zgodziliby się na otwarcie szkoły, lub zostałaby ona zamknięta z powodu wykrycia w niej ogniska koronawirusa - wprowadzane byłoby nauczanie zdalne.
Obecnie Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje wraz z Głównym Inspektoratem Sanitarnym wytyczne dla szkół podstawowych i ponadpodstawowych, które mają obowiązywać od nadchodzącego roku szkolnego. Odnoszą się one głównie do systemu pracy w systemie stacjonarnym. Ostatecznej decyzji nie ma, ale wstępne wytyczne GIS są już dostępne. Jak podaje RMF FM, zakładają one, że jeśli szkoły 1 września zostaną otwarte, to nie będzie w nich ani masowego mierzenia temperatury przed wejściem, ani obowiązkowych maseczek i rękawiczek, ani pojedynczych ławek. Pracownicy administracji mieliby być zachęcani do pracy zdalnej, a rodzice - zobowiązani, by nie przyprowadzać do szkoły uczniów z objawami infekcji. - Koniec z przychodzeniem do szkoły z przeziębieniem, każda infekcja musi być przechorowana w domu - podkreśla cytowany przez RMF FM rzecznik GIS Jan Bondar.